Kilka razy myślałam o tym, żeby napisać, w jaki sposób pracuję tutaj. Myślałam... Jak jestem w akcji, tzn. na lekcji, nie myślę o innych rzeczach. Uczę się raz z uczniami, więc nie pamiętam o zdjęciach, blogu... Tym razem z pomocą przyszedł mi Roman. Roman, jest prezesem SERWUSa w Chmielnicki, i to w jego firmie prowadzę zajęcia. Wychodząc poprosił o kilka zdjęć z zajęć, co mnie ucieszyło, bo ja również z nich skorzystam.
Na tę lekcje przychodzi zazwyczaj 6-7 dzieci w wieku 10-11 lat. Na Ukrainie teraz są 2 tygodniowe ferie, jest okres przeziębień i jest covid. Przyszło troje dzieci. Ale bez względu na ich liczbę, zajęcia prowadzę tak samo. Przygotowałam zabawę w sklep. Jednak sam sklep nie jest tak atrakcyjny, dzieci dostały zadanie:
Dostaniecie 800 hrywien (hrywny kupiłam na bazarku, niestety były tylko w nominałach po 100 hrywien, więc sklep nie wydawał reszty) na zakupy. W sklepie jest wiele produktów spożywczych, odzieżowych oraz bony do kawiarni czy restauracji. Do Was należy decyzja, co kupicie. Tylko jest jeden warunek. Zakupy muszę Wam starczyć na 2 tygodnie.
Byłam bardzo naiwna sądząc, że dzieci kupią bluzę, pójdą do Mac donalda... Absolutnie. Przynajmniej ja ich nie doceniałam. Przez dłuższą chwilę siedziały i myślały, mimo, że sklep już był otwarty. Powoli z ociąganiem ruszyły po zakupy.
Żadne z dzieci nie kupiło niczego zbędnego, a na pytanie, jak przeżyjecie 2 tygodnie, odpowiadały bardzo rozsądnie: na śniadania kasza z mlekiem, jajecznica... na obiad pieczone mięso, pizza, makaron z serem... na kolację chleb z masłem i ogórkiem... Oj, bardzo mądre dzieci. Dobrze, że miałam w torbie lizaki 😋
Ja też się od nich wiele uczę. Zresztą nie tylko od nich. Poznałam nauczycielkę języka polskiego, która uczy w szkole w Maćkowcach. Co prawda, mnie nie wpuszczono do szkoły, ale dzięki uprzejmość Pani Wiesi, która była przede mną poznałam Halinkę - bardzo sympatyczną osobę. Prosiłam, żeby pokazała mi coś ciekawego w mieście. Nauczycielka 😃, no tak, zaczęła od uczelni. W czasach ZSRR, była to uczelnia techniczna. Kształciła inżynierów, a studenci zjeżdżali się tu z całego świata. Nawet z Afryki (co w mieście było dużą atrakcją). Obecnie uczelnia posiada wiele wydziałów i kszłałci w wielu kierunkach, nie tylko technicznych.
Obok uniwersytetu kilka lat temu powstał ogród, i tak przysiadłyśmy sobie z kawą w ręce...
Ciepło, miło, sympatycznie... Halinka nagle zrywa się i mówi, że widzi swoją córcię z mężem. Już wyciąga telefon, żeby ich sprowadzić, ale ją powstrzymuję.
- Poczekaj, na pewno jeszcze poznam Twojego męża, ale zobacz, jak ładnie ze sobą spacerują... tata słucha, pomaga wspięć się na jakiś wielki kamień, towarzyszy dziecku w poznawania świata. Pracując, dbając o dom... nie bardzo ma się czas na takie obserwacje, ale ja często obserwuję z uśmiechem zabawy "mojej" Nielki z tatą. To czas miłości i bezpieczeństwa. A co? Taka namiastka domu w Chmielnickim - radość z cudzego szczęścia.