Cały tydzień mam od 4 do 7 godzin zajęć lekcyjnych. Czasami zaczynają się od 9.00, a czasami kończą o 21.00. Nie skarżę się (to bez sensu), pewnie, że z czegoś mogę zrezygnować. Rzecz w tym, że nie bardzo mam czas myśleć, zastanawiać się nad tym, co się dzieje. Bulwersuje mnie sytuacja na granicy i uważam, że jest to sytuacja wywołana polityką, ale nie tylko tego rządu, a zaniedbań - lekceważenie zwykłych ludzi przez rządzący, na rzecz własnych interesów. I słuchanie, że rolnicy 8 lat nic nie robili, też mnie bulwersuje. Robili, ale okropne słowa najważniejszych osób naszych sąsiadów: "że dbanie o nasz narodowy interes, to zdrada", spowodował strach naszej władzy. Niestety, potwierdza się teoria, że im większy autokrata, tym większym tchórzem się okazuje.
Dziś musiałam "odwołać" część zajęć, bo musiałam załatwić pewne sprawy i udałam się na Rynek. Zdziwiło mnie, że nasz Rynek tak wygląda: pusto, cicho, spokojnie. Wymarłe miasto. Piękne miasto.
Szłam zachwycając się pięknem naszej historii i teraźniejszość. Otworzyłam się na wchłanianie ciszy, która bardzo rzadko gości na Wrocławskim Rynku... i nagle mnie olśniło. To, że nowy rząd oszukał nauczycieli, mówiąc, że dostaną 1500 zł, do podstawy - jeszcze mogę zrozumieć. Premier pewnie nie wiedział ile zarabia nauczyciel i "palnął". Nauczyciele do tej pory podwyżki nie otrzymali, ale... była obietnica ministry o powiązanie pensji nauczyciela ze średnią krajową i cisza... Cała reszta jej działań, to maskowanie jej niewiedzy!
Gdzie jest najsłabszy punkt edukacji? Są to nauczyciele!!!! Bez nich nic się nie uda, a właśnie to nauczycielom dokłada się pracy i odpowiedzialności. Mam wrażenie, że ministerstwo jest ślepe! Nie widzi, że w większości nauczyciele, to osoby na emeryturze lub tuż przed emeryturą. Ministerstwo wcale nie myśli o naprawie edukacji, a "podlizaniu się" rodzicom. Przerzuca papierki i zmusza już i tak wypalonym nauczycielom do tworzenia kolejnych, nikomu niepotrzebnych tonów zapisanego papieru, które i tak nic nie zmienią. Nawet nie próbują poruszać prawdziwych problemów. Nie zaczynają od źródła.
A gdzie jest źródło? Źródło jest tam, gdzie dojrzewa ziarenko, z którego ma wyrosnąć kwiat. Czyli?
W DOMU!!!
To tam zaczyna się wychowanie dziecka, to tam budowane są pierwsze przekonania, nawyki... Nie znam się na żłobkach, wiem, że tam przypada jedna opiekunka na 8 dzieci.
Ale ponad 30 lat pracowałam w przedszkolu. Tam 1 nauczyciel opiekuje się 25 osobową grupą. Tam brakuje najwięcej nauczycieli. Dlaczego? Rodzic przychodzi z domu lub żłobka i żąda indywidualnej opieki. Jest nagonka na przedszkola, że nie spełniają oczekiwań rodziców. NO NIE SPEŁNIAJĄ!!!! I NIE SPEŁNIĄ!!! TO JEST NIEMOŻLIWE!!!
Czy ministerstwo cokolwiek zrobiło w tej sprawie? Nie!!! Tam nie ma nikogo, kto zna te problemy!!!! Pani ministra nie pochyli się nad tym, że kilkuletnie dzieci chodzą w pampersach!!! To staje się normą i nie są rzadkością słowa rodziców, którzy mówią, że nie będą zdejmować w domu pampersów, bo dziecko moczy drogie kanapy - to nie żart, a codzienność!!!
Nikt nie mówi o tym, że nauczyciel nie ma prawa dotykać miejsc intymnych dziecka, bo naraża się na konsekwencje prawne. Nikt nie zastanawia się, że 1 nauczyciel nie jest w stanie pracować indywidualnie z dzieckiem. Nie jest w stanie ubrać "na wyjście" 25 dzieci. To nierealne. Nikt nie myśli, że nauczyciel, który bardzo często nie pracuje swoich 5 godzin pensum, a pracuje dłużej, ale... nie ma przerwy na posiłek, nie ma zapewnionego posiłku, nie może wyjść do toalety!!! Jest nagabywany całą dobę przez rodziców - rodzic potrafi opowiedzieć historię swojego życia, nie patrząc na to, że nauczyciel ma obowiązek opiekować się dziećmi. Za to często po wyjściu, potrafi opowiedzieć o wszystkich szczegółach, które zauważył, a które mu się nie spodobały.
Tutaj trzeba zacząć. Przeanalizować obowiązki nauczyciela i obowiązki rodzica. Wspomóc nauczyciela drugą osobą, albo zrezygnować z nauczycieli w przedszkolu na rzecz opiekunek. Pozwolić nauczycielom wymagać od rodziców podstaw współżycia w atmosferze zrozumienia i kultury. Pozwolić na to, by pracownik mógł żądać zaświadczeń lekarskich, gdy jest taka potrzeba. Pozwolić żądać zaświadczeń, opinii, orzeczeń z poradni - dziś rodzic może schować takie zaświadczenie do kieszeni - a ty nauczycielu się męcz - od tego jesteś (tak mówią już nawet dzieci). W bardzo trudnych sytuacjach pozwolić na skreślenie dziecka z wychowanków przedszkola. Agresja dzieci rośnie, a nauczyciel jest bezradny.
Czy pani ministra wie, ile czasu dzieci spędzają na grach komputerowych? Mam kontakt z dwoma szkołami podstawowymi. Wczoraj dziecko z 4 klasy szkoły podstawowej powiedziało mi, że rodzice nie mogą zabrać mu gry, bo krzyczy, kopie.... Co to znaczy? To znaczy, że dziecko rządzi. To znaczy, że jego agresja jest najważniejsza. To znaczy, że trzeba być agresywnym, bo wtedy dostaje się to, co się chce. Tego ministry nie ruszają. Może ruszą i zmuszą nauczycieli do pisania regulaminów.
Wiele się mówi o kondycji psychicznej dzieci. Proponuję pooglądać filmy typu "Ballada o Januszku", fragmentów "Nocy i dni" o Tomaszku. TAK!!! TRZEBA KOCHAĆ, CHRONIĆ I DBAĆ O DZIECI!!!
Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości, ale dziecko to też człowiek, taki sam jak nauczyciel, tylko trochę mniejszy. Jeżeli ministry nie zmienią steru, chyba same będą musiały uczyć....