Święta, święta.... i po świętach. Czas wracać do codzienności.
Ale... zanim się te święta przeżyje, trzeba coś niecoś zaplanować. Kilka miesięcy temu wpadłam na pomysła, że chętnie Sylwestra spędziłabym na wyjeździe - coś zwiedzić, zobaczyć... najpierw pomyślałam o Budapeszcie (tam mnie jeszcze nie było), może Pradze... a w końcu, myślę - nie Dolny Śląsk ma tyle pięknych miejsc, tyle skarbów i sekretów, i zamówiłam pokoik w Kłodzku. Co prawda, tu już bywałam, ale dawno. Warto spojrzeć na niego znów i wybrać się zwiedzanie podziemnej trasy. Sprawdziłam stronę internetową i nie było wzmianki o tym, że 31 grudnia może być nieczynna. A zatem, Sylwester zapowiadał się ciekawie - wyprawą w czasie. Zdjęcia zamieszczone na stronie bardzo mnie zaciekawiły. Pokazywały codzienne życie mieszkańców dawnego Kłodzka, ale jeszcze ciekawszy był opis. Od XIII wieku, mieszkańcy Kłodzka, drążyli w skale podziemne piwnice, tunele i korytarze. Robili to z kilku powodów:
- magazynowali tam "skarby", czyli towary handlowe, żywność i wytwarzane w Kłodzku piwo (które uchodziło za jedno z najsmaczniejszych);
- w czasie napaści wrogów, mieszczanie traktowali piwnice jako schrony oraz trasy obronne;
- jako miasto leżące na trasie handlowej oraz jednej z odnóg trasy bursztynowej, piwnice służyły mieszkańcom i kupcom do składowania, bez narażania się na bezpośrednią i łatwą kradzież;
- piwnice stanowiły również dodatkowe miejsce dla czynności gospodarczych, ponieważ
zabudowa miejska ograniczała możliwość poszerzania działek
mieszczańskich na powierzchni.
Z takim planem wraz z koleżanką wyruszyłam na "Sylwestra w czasie przeszłym". Kłodzko przywitało nas urokliwymi widokami. Pierwszy był oczywiście most gotycki.
Zarówno w dzień, jak i wieczorem, prezentował się doskonale. Można go porównać tylko do Mostu Karola w Pradze, chociaż jest dużo mniejszy, uboższy w rzeźby. Na pewno ma wiele uroku i duże historyczne znaczenie. Mieszkańcom służy od XIII-XIV wieku, a dawniej pełnił rolę rogatki miasta z bramą zamykaną na noc. Bezwiednie za najciekawszą rzeźbę, wybrałam sobie Pietę i okazało się, że to najstarsza, ustawione na moście rzeźba, dopiero po niej ustawiono następne.
Z mostu droga powiodła nas do Rynku, gdzie centralnym budynkiem okazał się Ratusz.
Dzieje Ratusza, tak jak całego miasta, były bardzo burzliwe. Mając strategiczne znaczenie handlowe i położenie na styku 3 państw: Polski, Czech i Niemiec, często przechodził pod inne panowanie. Nawiedzały do kataklizmy, powodzie, pożary... Pierwsza wzmianka o Ratuszu datowana jest na wiek XIV, ale już w tym samym wieku odnotowano pożar i odbudowę. Najstarszą częścią budynku jest wieża z galerią. Zachowała się ośmiokątna barokowa część z hełmem i iglicą. Za to cała bryła obecnego Ratusza powstała w XIX wieku w stylu neorenesansowym.
Ratusz otoczony jest zabytkowymi kamieniczkami. Kamieniczki i zagadkowe zaułki znajdują się również niedaleko Rynku. Wiele z nich zachowało wiele sekretów, a z których z czasem narosło wiele legend. Jedną z nich jest historia słynnej kłodzkiej trucicielki, która pomogła
wojskom Napoleona w oblężeniu miasta zatruwając wodę w Studni
Piekarskiej na Twierdzy.
Dochodząc do Trasy Podziemnej, dowiedziałyśmy się, że niestety, w tym dniu jest nieczynna. 😒 Trochę przykre, ale jest okazja, że tu jeszcze wrócić. Za to można było wdrapać się na słynną twierdzę.
Fortyfikacja twierdzy sięga XVII wieku i jest zabytkiem niezwykłym. Ściąga turystów z różnych stron świata. Tym razem dla mnie była niedostępna - całe miasto Kłodzko, wyłożone jest kostką i kocimi łbami. Zapomniałam o tym wybierając obuwie. Ten rodzaj nawierzchni może jest efektowny i współgra z historycznymi miejscami, ale jest szalenie niewygodny. Ostre zakończenia kamieni zwyczajnie wbijają się w stopę.
Pamiętam za to twierdzę z wyprawy w czasie mroźnej zimy. Tegoroczna już się chyba skończyła 😁
Zamiast wdrapywać się na twierdzę, zwiedziłyśmy lapidarium. Większość eksponatów pochodziła z pobliskiego Złotego Stoku.
Dla mnie, czasy historyczne naznaczone są walką i religią, co zresztą ma wiele ze sobą wspólnego. Często zwracam uwagę na to, że im większa bieda mieszkańców, tym bogatsze są budowle religijne. Kłodzko należało do miast bogatych, o dużym znaczeniu handlowym, ale budowle sakralne i klasztorne, wyróżniają się na tle innych.
Pierwszy z kościołów Najświętszej Marii Panny powstał już w XII wieku. Ale jego obecny kształt zawdzięczamy jezuitom, którzy w XIV wieku dostali pozwolenie na budowę od księcia czeskiego. Kościół przez wieki był rozbudowywany, a w nawie bocznej znajduje się nagrobek fundatora kościoła farnego. Powstał on u schyłku XIV wieku.
Druga świątynia, franciszkańska, leży na wyspie piasek. Franciszkanie przybyli do Kłodzka ok. 1250r. i osiedli na wyspie za murami miasta. W tym czasie jednak, lokalizacja poza murami była zbyt niebezpieczna. Przenieśli się zatem do miasta, ale po pożarze klasztoru pod koniec XV wieku, wrócili na pierwotne miejsce, na wyspie i tam odbudowano zespół kościelno- klasztorny. W XVI wieku budowle sakralne przeszły w ręce Franciszkanów.
Na jednej ze ścian kościoła odnotowano poziom wody w czasie powodzi.
Ucierpiała świątynia, ale też całe miasto. Na szczęście powoli, ale systematycznie Kłodzko pięknieje i odzyskuje dawny blask.
Kłodzko od 1945roku, jest miastem polskim. Leży na tak zwanej Ziemi Odzyskanej. Tak jak w innych miejscowościach Dolnego Śląska, tak i tu, jest wiele śladów i historii osób przybywających z kresów wschodnich.
W Kłodzku, najbardziej znana jest Anna Zelenay, urodzona w Łucku. Była pisarką i poetką. Aktywnie działała na rzecz Ziemi Kłodzkiej. Wraz z innymi zainicjowała wiele kulturalnych przedsięwzięć, z których najbardziej znany jest "Kłodzkie Wiosny Poetyckie".
Sylwestra można spędzić na wiele sposobów. My, po spacerach, zwiedzaniu i dobrej, wieczornej kawie w kawiarence przy moście, nie doczekałyśmy 24.00. 😄 Zapadłyśmy w ramiona Morfeusza. Mimo wszystko Nowy Rok zaczął się pięknie i oby był cały taki, czego wszystkim życzę.