Cztery razy próbowałam znaleźć "swoją" Grecję. Grecję, która w mojej wyobraźni była zielona, świeża, czysta... z białymi domkami, z pięknymi zabytkami przypominającymi o dawno minionych czasach. Idealizowałam Grecję. Wierzyłam, że to państwo równości, ciszy, spokoju. Odwiedzając ją po raz pierwszy, doznałam lekkiego szoku. Z koleżankami wybrałyśmy się na Rodos.
Hotel nie był może najlepszy, ale był przyzwoity. Natomiast właściciel... no cóż... siga, siga... Do dziś pamiętam jego koszulę - przyjechałyśmy w środku tygodnia - pan koszulkę miał pobrudzoną z przodu. Drugiego dnia, dziwnym trafem miał również żółtą koszulkę tylko plamy były na plecach, trzeciego dnia znów z przodu. Czwartego dnia była niedziela i koszulka zmieniła kolor. Siga, siga zmieniło dla mnie znaczenie. Za to dziewczyny miały ze mnie ubaw - czy muszę tak bacznie obserwować właściciela? Musiałam. Przecież zwiedzałam kolebkę naszej cywilizacji.
Wykupując fakultatywne wycieczki, zobaczyłyśmy kilka ciekawych zabytków, ale ja swojej Grecji nie znalazłam.
Wyspa Zakyntos zachwyciła mnie ukształtowaniem, czystą wodą, ale to również nie była moja Grecja.
Pomyślałam, że swoją Grecję znajdę na kontynencie. Moja Grecja, to Ateny. Żeby spełnić swoje marzenie pojechałam na kontynent i ....
... i nic, Grecja, którą zobaczyłam, nie miała nic wspólnego z Grecją mojej wyobraźni. Oczywiście, idealizując starożytną Grecję, wyparłam wiedzę o niewolnikach, o Sparcie, o Koryncie - przekształciłam to w bajkę. Siga, siga...
Mam raczej bujną wyobraźnię. Lubię legendy, bajki... rzeczy piękne... ale chyba za bardzo wierzę... w ludzi, w prawdę, w dobre intencje. Dopiero tu, we Wrocławiu, na wykładzie w Muzeum Narodowym, gdzie wykupiłam bilety na wykłady, ze względu na pracę z moimi uczniami - chcę im również przekazać część wiedzy o Polsce i świecie, o historii. Tu dowiedziałam się, że moja Grecja jest tylko w mojej głowie.
Utopia... świat sprawiedliwy i dobry nie istnieje. Spędzam dużo czasu przy komputerze. Staram się, żeby moi uczniowie wynosili z lekcji to, co jest im potrzebne. W moim świecie tak powinno być - uczciwie, z wrażliwością na innych. Pewnie, że można mieć gorszy dzień. Nie zawsze też dobrze rozumie się innych. Życie... ale na Boga, to czego nas uczy dzisiejszy rząd, niechybnie prowadzi do katastrofy. Nasz rząd coraz bardziej zamienia się w pajdokrację. Na razie nie umiem się z tym pogodzić. Nie rozumiem, jak osoby niedojrzałe, o bardzo "ciasnym" spojrzeniu, mogą rządzić innymi. Mam nadzieję, że jak najszybciej będę mogła wyjechać. Już wiem, że nie ma idealnego miejsca, ale wiem, że mój kraj już nie jest miejscem bezpiecznym. Wręcz przeciwnie. Wiem, że w razie, gdyby stałoby mi się coś złego, nie będę mogła liczyć na pomoc. Nie mówię o rodzinie - mówię o rządzie. Nie warto się starać. Nie warto uczciwie pracować. Siga, siga...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz