niedziela, 26 listopada 2023

Jedna mała mandarynka

 Przede mną ostatni tydzień hardkoru, który sama sobie zafundowałam. Niby sama decyduję, jak i kiedy pracuję. Mam do "wyrobienia 18 godzin dydaktycznych tygodniowo. Pracuję one line, ale... Ale co tam... Skoro jestem w domu, to przecież mogę więcej. Ja nie dam rady? 

Oczywiście, że dam. Tylko jakim kosztem. Ufff... Na szczęście jeszcze tydzień i 6 godzin odpadnie. Chociaż... Akurat tych godzin trochę mi szkoda. Pracuję z malutką grupą repatriantów, którzy wrócili do kraju. W zasadzie to już następne pokolenia wracają, bo deportacja Polaków w głąb Rosji miała miejsce w latach 30, 40 XX wieku. Teraz nasi rodacy wracają z krajów wschodnich: Rosji, Kazachstanu, Uzbekistanu... Wracają do kraju swoich przodków. Bardzo często obraz Polski jest wyidealizowany - kraina miodem płynąca 😏. Oprócz nauki języka, staram się przekazać nasze tradycje i prawdziwe życie. Wczoraj razem byliśmy na wrocławskim Rynku. Starałam się pokazać im, jak najwięcej, ale to wcale nie było łatwe. Rynek, to prawdziwe królestwo perełek, a cóż dopiero, jak zaczyna się przedświąteczny jarmark 😁.









Tak, jak się spodziewałam, największe wrażenie zrobiła nasza Aula Leopoldyna. 😊 Praca z nimi, to przyjemność, ale... nie samą pracą człowiek żyje. Skoro tak, to wybrałam się na koncert Soni Bohosiewicz - 10 Sekretów Marilyn Monroe. 



Lubię tę aktorkę. Zdaje się być "normalna", taka dziewczyna z sąsiedztwa. Nie spodziewałam się natomiast, ze ma głos, jak dzwon. 😊 Ujęła mnie również bardzo bezpośrednim kontaktem z widzem. 😉

Żeby dojechać na koncert, musiałam minąć miejsce mojej młodości - Park Południowy - miejsce wagarów, smaku pierwszego piwa w Agawie 😋. Gdybym nie wiedziała, gdzie jestem, nie poznałabym tego miejsca. 



Wszystko uporządkowane, czyste... a gdzie "mordownia", w której szczury biegały po sałatkach jarzynowych? Widziałam je, gdy na długiej przerwie przybiegłam po cole, bo tylko tu była dostępna. 😂

Czas zrobił swoje, w "mojej" szkole, w której przez 4 lata uczyłam się praktyk na warsztatach, teraz jest biblioteka publiczna. 😟 Trochę szkoda... Zniknęły obrabiarki, silniki, piec kowalski 😊... może po prostu, to już nie jest potrzebne? Osobiście myślę, że sprawność rąk nie powinna ograniczać się do "mazania" po ekranie elektroniki, ale... mogę się mylić.

Raczej rzadko mylę się, gdy obserwuję dzieci. Z dziećmi pracuję one line i bezpośrednio. Dzieci czasami bardzo przeszkadzają. Mam tę świadomość, że często robią to, żeby zwrócić na siebie uwagę. Oczywiście zwracają, ale najczęściej są za to karane, bo nauczyciel nie ma czasu na zajmowanie się jednym dzieckiem. Nie zgadzam się z tym, że rodzice roszczą sobie prawo do tego, żeby nauczyciel traktował ich dziecko inaczej niż pozostałe. Nie zgadzam się na to, że urzędnicy również oczekują tego samego, jednocześnie nakładając obowiązek opiekowania się jednocześnie ponad 20 dzieci. Uważam, że tylko "ucieczka" nauczycieli z zawodu zmieni polską edukację. Ale... ale żal mi dzieci. Zwyczajnie, po ludzku   - żal mi dzieci. Jeśli już z nimi jestem, staram się dawać im to, co uważam, że potrzebują. A efekty? Ostatnio od bardzo "zbuntowanej" dziewczynki do stałam mandarynkę z komentarzem: proszę, jest zima, a zimą potrzebne są witaminy. 

To jeden z najlepszych prezentów, jakie dostałam 😊.

wtorek, 21 listopada 2023

Życzliwość

 Urodziłam się na pograniczu dwóch pokoleń Baby Boomers i pokolenia X, na moich oczach świat nabrał niesamowitego tempa. To było, jak wyjście z epoki kamienia łupanego i przeskok do średniowiecza. Uczono nas, że miarą człowieczeństwa jest bycie miłym, uprzejmym, podporządkowanym. Wbijano do głowy, że tylko ciężką pracą można do "czegoś" dojść, żyć bezpiecznie. W naszych czasach nikomu nie przyszłoby do głowy świętować "Dnia Życzliwości". Po prostu życzliwość była normą: szanowało się starszych, zawsze pozdrawiało sąsiadów, dziękowało się za każdą przysługę, często nie zamykało się drzwi wejściowych, a sąsiedzi odwiedzali się bez zapowiedzi. Inny świat!

W zasadzie nie miałam za dużo czasu, żeby zastanawiać się nad filozofią życia pokoleń, które zaczynają rządzić światem. Czasem tylko dziwiło mnie, że młodzi ludzie bez zażenowania upominają się o przywileje, które dla nas były nieosiągalne; chcą bez wysiłku zdobyć lepszą pozycję, często lekceważą potrzeby innych; najczęściej nie patrzą na potrzeby ogółu, a żądają zaspokojenia potrzeb własnych. To bardzo kłóci się z filozofią w której my byliśmy wychowani. Ale... ale świat rządzi się swoimi prawami i albo się dostosujesz, albo zostajesz na marginesie...

Mały margines wcale nie jest zły, ale już wyrzucenie poza nawias życia, nie mieści mi się w głowie. Podążam więc między dwoma przestrzeniami i staram się zrozumieć, uporządkować   i w miarę możliwości wpasować w obecne życie. 😀 Cały czas się uczę. 😀

Doskonale rozumiem, że zawody "społeczne" bardzo straciły na popularności i wiem, że sama mogąc teraz wybierać, nie wybrałabym drogi, którą przeszłam. Czasami mam wrażenie, że ludzie zamienili się w bestie, które tylko czyhają, by zniszczyć życie innym. Każdą słabość nauczyciela czy lekarza wykorzystają tylko dlatego, że mogą. Mam wrażenie, że już bardzo niedługo nastanie czas, że opiekę nad ludźmi przejmą roboty. Nie wyobrażam sobie, że taki zawód- rolę nauczyciela, opiekuna, mogą wykonywać osoby pokolenia płatków śniegu.  To przecież nimi trzeba się opiekować 😔. Nie pomogą większe pieniądze na oświatę i medycynę. Tego procesu już nie da się otrzymać. Życzliwość odeszła do lamusa. 

W dzisiejszym dniu, Dniu Życzliwości, w trzech grupach dzieci 7-10 letnich rozmawiałam o życzliwości. Chciałam poznać ich punkt widzenia. Posłuchać, co najmłodsze pokolenie ma do powiedzenia w sprawie koleżeństwa, przyjaźni, szacunku...



Moje refleksje są raczej smutne. Mam wrażenie, że z dziećmi nie rozmawia się o uczuciach, wartościach. 

A może to właśnie dobrze? Może tak musi być? Może świat przejdzie takie przeobrażenie, że uczucia i wartości będą tylko przeszkadzać w przeżyciu?

Rozpatruję to wszystko pracując ponad 30 godzin tygodniowo "przy tablicy". Dosłownie i w przenośni, bo również one line. Czy da się tak pracować? Wielu twierdzi, że oczywiście... Co to jest 30 godzin? 

Na szczęście pozostało mi kilka zajęć i jeden projekt mi "odpadnie". Będą miła kilka godzin tygodniowo mniej. Dla tych, którzy zastanawiają się, że wybrać zawód "społeczny" mam tylko jedno przesłanie:

 NIE WARTO!!!

niedziela, 5 listopada 2023

Nadmiar.......

 Nadmiar zawsze jest szkodliwy. Przeciąża, prowadzi do naruszenia równowagi. Odkąd pamiętam, zawsze byłam zafascynowana rokokiem. Już jako dziecko. Uwielbiałam złote, świecące dodatki, obrazy w kościołach, aniołki, ołtarze... Wszystko błyszczące w słońcu, a jednocześnie sprawiające wrażenie ruchu, pewnej lekkości. Zdjęcia i filmy historyczne z tego okresu pobudzały moją wyobraźnię - peruki, maski, suknie, to wszystko sprawiało, że myślałam, że to najlepszy, najpiękniejszy okres w historii. Z czasem pojawiały się jednak rysy na tym obrazie.

Pierwsza z nich bardzo długo była dla mnie niezrozumiała. Była nią finansowa potęga kościoła - przecież za te piękne obrazy i rzeźby trzeba było bardzo dużo zapłacić.









Mam starszą siostrę, którą (mając kilka lat) uważałam za bardzo mądrą. Zapytałam jej: dlaczego kościół zamiast pomagać biednym traci pieniądze na takie bogactwo?

Jej odpowiedź mnie zszokowała: Bez pieniędzy nie miałby władzy i by się nie liczył.

Przecież Jezus był biedny, a był królem świata!

Później, będąc w jakimś zamku, zastanowiło mnie, gdzie są łazienki. Przewodnik wyjaśnił mi, że zamiast toalet w krzesłach były dziury, a kąpiele odbywały się bardzo rzadko. Zapytałam o włosy i peruki. Znów doznałam szoku słysząc, że wymyślono specjalne "patyki" do drapania swędzącej głowy pod peruką.









 Pozostały mi do podziwiania piękne suknie, misternie wykonane przedmioty...
















I wyobraźnia... Wyobrażałam sobie, że mimo wszystko księżniczki były piękne i mądre i książęta odważni i rycerscy.. Bardzo długo pielęgnowałam w sobie ten obraz, aż... z książek dowiedziałam się, że: bardzo rozpowszechnione były choroby weneryczne, z przejedzenia "wielmożni" również cierpieli na rożne choroby, a stan uzębienia był tragiczny. Czar pękł. Zostały maski karnawałowe.





Jeszcze wierzyłam, że chociaż dzieci były szczęśliwe.






Teraz patrząc na te portreciki, na małe dziewczynki ubrane w gorsety, wiem, że to tylko pozory. Dzieci "bogato" urodzone, przygotowane były do objęcia stanowisk po ojcach. Dzieci biedoty, on najmłodszych lat pracowało, by żyć.

Myślę sobie... przepych, powierzchowne piękno... maski!




 

Mistyfikacja. Europa na zakręcie... zaraz przyjdzie czas, gdy runą potęgi... inni wstaną z kolan... czas zmieni bieg zdarzeń... i nic nie będzie takie, jak dawniej. Przełom! Ludzie głupieją, bo czas przełomu już bliski.

Czy to właśnie ten czas? Czy dziś mamy czas przed?

"Szaleństwa rokoka" dały początek innego świata. Nie da się żyć tylko przyjemnościami.  Nie da się budować egoizmem, zachłannością. Sami jesteśmy winni zepsuciu i zniszczeniu. Historia toczy się torem spirali. Chyba znów osiągnęliśmy punkt krytyczny. Stary świat musi "zginąć", by dać miejsce nowemu porządkowi. Było zbyt dobrze, zbyt dużo, zbyt wygodnie... Machina poszła w ruch. Królowi "Stasiowi" nie udało się konstytucją uratować polski, Ludwik nie zatrzymał rewolucji. Na naszych oczach dzisiejszy świat znów przechodzi kryzys. Czy nauczy ludzkość odpowiedzialności?

Mam wrażenie, że nie. Ta cecha przechodzi do lamusa.



Buenos dias, Ukraina

 Tak sobie kiedyś założyłam - Egipt, Grecja, Włochy... a dalej, to jak fantazja podpowie. Podpowiedziała Barcelonę. Już byłam spakowana, gdy...