Panika ogarnęła świat. Nikt nie wie, co zrobi Putin? Jak się zachowa? Czy odważy się zaatakować Ukrainę? Dla nas, tych, którzy są tutaj gościnnie, czas jest zwyczajnie trudny. Rozmawiałam z innymi nauczycielami, których ORPEG tutaj wysłał. Kilka osób już wyjechało. ORPEG wysłał do nas wiadomość, że możemy to zrobić. Możemy wyjechać, bo sytuacja jest trudna i może być niebezpieczna. Konsulat z Winnicy, Lwowa, Łucka jest z nami w stałym kontakcie. Z moich informacji wynika, że większość nauczycieli z tego regionu zostaje. Co wcale nie znaczy, że lekceważymy problem. Nie! Nauczyciele, którzy są tutaj kilka lat doznali już różnych sytuacji. Wiedzą, że w razie problemów mogą liczyć na osoby, dla których tutaj przyjechali.
Jesteśmy ze sobą w kontakcie, jednak na razie nie odczuwamy bezpośredniego zagrożenia. Jesteśmy gotowi, że w każdej chwili trzeba będzie opuścić Ukrainę, ale staramy się nie panikować. A co na to Polonia i Ukraińcy?
Nie czuje się żadnej paniki. Ogólnie rzecz ujmując ludzie tutaj odbierają rzeczywistość dużo spokojniej. Zdają sobie sprawę z zagrożeń, obserwują i wtedy dopiero podejmują decyzje i działają. Mam wrażenie, że ich historia, przeszłość, która stale zagrażała ich obecności i życiu, spowodowała, że bardziej realnie patrzą na świat. Nie wpadają łatwo w panikę. Nie obawiają się tego, co będzie. Żyją. Mają plany, marzenia, nadzieje, a to, co przynosi życie, przyjmują spokojnie i z pokorą. Bardzo podoba mi się to podejście. Jest zdrowe. Pozwala zachować spokój w trudnych chwilach i podejmować bardzo racjonalne decyzje. Mam nadzieję, że nie dojdzie do najgorszego. Nie będzie wojny, ale oczywiście mogę się mylić. Ale na tym polega życie - podejmowanie decyzji i odpowiedzialność za nią. Jeśli jednak coś się wydarzy, nie będę mogła nikogo winić za to, że zostałam.
Co mówią na to mieszkańcy Chmielnickiego?
Wczoraj miałam zajęcia w bibliotece, poniedziałek jest dla mnie dniem wolnym. Rozmawiałam z moimi dorosłymi "uczniami" i... nic, tylko spokój. Każdą moją decyzję przyjmą ze spokojem. Jestem tu gościem i sama podejmuję decyzję. Nikt nie komentował, nikt do niczego nie namawiał, nikt się nie dziwił. Prosili tylko o informacje o mojej decyzji. To jest to, co bardzo mi się podoba. Szacunek do myśli, działań, decyzji innych... To bardzo budujące i wspierające: Robisz to, co uważasz za słuszne. Sam podejmujesz decyzje. Sam za nie odpowiadasz. Otrzymujesz pomoc, gdy o nią poprosisz.
My Polacy, mamy się czego uczyć i mamy od kogo. Tego nam bardzo brakuje - dawania innym wolności i przyjmowania odpowiedzialności za swoje własne decyzje i działania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz