sobota, 8 stycznia 2022

Pada śnieg, a święta w pełni...

 Jeśli ktoś myślałby, że święta się skończyły, to byłby w wielkim błędzie. Właśnie dziś Natalka zadzwoniła do mnie i mówi: Ty idź do Centrum o 15.30. Idź, a nie pożałujesz.

Chciał nie chciał... idę... Skoro mam nie żałować, to muszę iść. Widziałam już wcześniej jarmark Bożonarodzeniowy, nie różni się on wiele od naszych jarmarków. Pomyślałam również o tym, że w Polsce zaczęto kultywować święto 3 króli, więc może coś podobnego jest tutaj. Nie pomyliłam się. 8 stycznia w Chmielnickim odbywa się parada. Trochę różni się od parad, które znam. 



Przez główny deptak Chmielnickiego przechodzi pochód świąteczny. W paradzie uczestniczą zespołu ludowe miasta. Przechodzą do ustawionej w centrum muszli koncertowej i prezentują swój repertuar.




Widowisko to skojarzyło mi się z kolędowaniem: św. Dziad Mróz, gwiazdy betlejemskie, grajkowie z akordeonami, ludowe stroje (ze względu na pogodę przykryte płaszczami lub kurtkami). Posłuchałam występów i muszę przyznać, że stałam zaskoczona. Głosy tutejszych dziewcząt i kobiet były czyste, dźwięczne i bardzo donośne.


W wyobraźni zobaczyłam łany zboża, świeżą, dziewiczą przestrzeń i rozbrzmiewające głosy. W zimowy czas, tego właśnie brakowało: ciepła, przestrzeni, wolności... 

Wolności... po dwóch dniach w końcu dostałam wiadomość od koleżanki, która jest w Kazachstanie. Jest bezpieczna. Czasy teraz są niepewne, tutaj też dochodzą do mnie informacje, że w Kazachstanie jest niebezpiecznie, ale słyszałam też, że wyłączyli tam internet, a zatem kontakt jest bardzo utrudniony. ORPEG dba o nasze bezpieczeństwo, a ja nie jestem rodziną, więc nie chciałam robić alarmu. Cierpliwie czekałam, chociaż denerwowałam się, czy nic jej (im, bo jest tam więcej osób) nie grozi. Na szczęście Ania potwierdziła, że tylko brak internetu przeszkodził w kontaktach, ale nic im nie grozi. Ufff....

Robiło się coraz zimniej, ale ja, która doświadczyłam zeszłorocznej zimy, w tym roku kupiłam sobie ciepłą kurtkę z kapturem. Ciepłą 😂😂. Jest ciepła, jest podszyta białym "miśkiem", ale jak ją założyłam, poczułam się jak bańka - wstańka 😂😂😂 Ważne, że może nie będę marznąć. 

Zbliżała się pora spotkania. Umówiliśmy się w knajpce na świętowanie moich zaległych urodzin, imienin i nowego roku. 😁 Ja wszystkie święta mam raz w roku, więc muszą trochę trwać i czasem "trochę trwają". Niezawodny, jak zwykle SERWUS stawił się na miejscu, chociaż ja trochę zabłądziłam. Ledwo weszłam do knajpki z nieba posypał się śnieg... biały, puszysty śnieg... po gościnie miło było przejść się rozświetloną ulicą. Cieszyć się obecnością bliskich osób i nie martwić się zimnem.




A bukiet żółtych róż zasuszę, żeby dłużej się nim cieszyć. 😄



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Buenos dias, Ukraina

 Tak sobie kiedyś założyłam - Egipt, Grecja, Włochy... a dalej, to jak fantazja podpowie. Podpowiedziała Barcelonę. Już byłam spakowana, gdy...