sobota, 22 stycznia 2022

Uderzą czy nie uderzą?

 Obiektywnie, to chyba nie mogłam gorszego czasu wymyślić na pracę na Ukrainie. Nie to, żebym żałowała, albo żeby mnie tutaj źle było. Co to, to nie... ale Covid i jego odmiany i jeszcze sytuacja polityczna: Otwieram pocztę, a tam wiadomość z konsulatu, że jakby co... to jesteśmy obywatelami polski i mamy pierwszeństwo w opuszczeniu kraju. Otwieram wiadomości prywatne, a tam... Dana wracaj - wojna!! Rozmawiam z dzieckiem, a ona, że "Stasia" (chyba pierwszy raz w życiu) pomyślałam o mnie, że mogę być w niebezpieczeństwie i mam wracać 😂😂😂. Pomyślałam sobie, że niby moja matka, a wie o mnie tyle, że mnie urodziła... W żaden sposób nie czują się tu niebezpiecznie. Oczywiście, wszystko może być złudne, ale nikt nie wie, co go czeka za chwilę, a na niektóre rzeczy nie mamy żadnego wpływu, więc po co się martwić... Będzie trzeba, to pomyśle, chyba, że już nie będą musiała 😂😂😂, to wtedy: niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgodzić trzeba. Jak mówi poeta.

Puki co, to jest Dzień Dziadka, a wczoraj był Dzień Babci. Nie mogłam wytarmosić Nielki, chociaż bardzo bym chciała, ale życzenia dostałam.


 

Moja gwiazdka betlejemska, "szczerbulek": żeby cała Twoja rodzina była zdrowa. To ja się pytam: To życzenia dla mnie, czy dla niej? 😂😂😂 Ale oczy, to mi się mokre zrobiły... "Tak wrażliwa jestem!" 😂😂😂 - pomyślałby kto. Ale... skoro ja dostałam życzenia, to inni też niech mają... Co tak sama będą z życzeniami. Czas, nie jest dobry na organizowanie spotkań, ale życzenia złożyć można w różny sposób, chociażby taki:


Pewnie, że to nie to samo, co zobaczyć swojego wnuka "w akcji" na żywo, ale "jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma". Mam nadzieję, że komuś też zrobiłam przyjemność.

Ja miałam jeszcze jedną przyjemność. Niespodziewaną. W szkole, gdzie prowadzę zajęcia nieobowiązkowe, przychodził syn pani wicedyrektor. To taki "wybijokno", ale pozwolić na wszystko nie mogę. Przeszkadzał mi i kolegom bardzo. Traciłam mnóstwo czasu, żeby odpowiadać na jego pytania, uciszać go... Nikt na tym nie korzystał, za to ja się denerwowałam, a dzieci mniej się uczyły. Miałam porównanie, bo były dwie grupy w tym samym wieku. W końcu, myślę sobie... trudno... i mówię mu, że to zajęcia nieobowiązkowe i jeśli nie chce się uczyć, to nie musi... nie musi przychodzić na zajęcia.

Przez kilka zajęć go nie było. Przyszedł w końcu, przeprosił... i ok. Kilka dni temu spotykam jego mamę - panią dyrektor. Patrzę: "uśmiech od ucha do ucha"... rozmawiamy tak trochę dialektem polsko-rusko-ukraińsko-migowym. Słucham, a ona nie dość, że chwali moje metody pracy (bo na zajęciach, nie całych i nie zawsze, ale bywa również nauczyciel - pewnie przekonali się, że sobie poradzę i krzywdy dzieciom też nie zrobię, bo ostatnio pani wychodzi, jak tylko zaczynam), to jeszcze z uśmiechem opowiada, jak syn bał się przyjść do mnie przeprosić. Hhhyyyy... Tak na moje oko, to postawa mamy może być przykładem. Niby normalna, a jednak mnie zaskoczyła. To u nas, w Polsce zazwyczaj jest nienormalnie. Zazwyczaj winny nauczyciel. Tutaj - zawiniłeś przeproś i napraw. Trochę przykre, że trzeba opuścić własny kraj, żeby żyć w normalności.


środa, 19 stycznia 2022

Wodochrest

 Rok temu, kiedy wszystko tutaj było nowe, nieznane, po prostu obserwowałam, dziwiłam się, wyciągałam pewne wnioski i uczyłam się tutejszego życia. W tym roku patrzę już trochę inaczej. Oswoiłam się z otoczeniem i ludźmi, więc to, co się dzieje, nie jest już takie egzotyczne. Stało się częścią mojego życia. Nie zdziwiło mnie, że w połowie stycznia zaczęłam słyszeć w różnych sytuacjach słowo "wodochrest", wiedziałam, że jest to związane z kąpielą w Bugu. Wiedziałam, że jest to tradycja kościoła wschodniego, ale w tamtym roku słyszałam, że to święto promuje kościół prawosławny wschodni - Rosyjski. Otóż nie, okazuje się, że to święto w kościele wschodnim jest kultywowane od V wieku, a w przeddzień święta, 18 stycznia, wieczorem, rodziny zasiadają do tzw. drugiej wigilii. Celebrują ją tak, jak my wigilię 24 grudnia. Jest post i 12 postnych potraw. 19 stycznia, który wg. kalendarza gregoriańskiego, jest dniem chrztu Jezusa w Jordanie, woda jest święta. Kąpiel w tym dniu gwarantuje zdrowie duszy i ciała.

Istnieje też specjalna procedura święcenia wody. Nie wiem... W tamtym roku, było bardzo mroźno, wietrzno i być może nie wszystko widziałam, a może było w innym miejscu, ale dziś zobaczyłam... jeszcze nie wszystko, bo duchowny prawosławny odprawia specjalne nabożeństwo nad rzeką i święci jej wody. Tego nie widziałam, ale widziałam lodowy ołtarz. 





Widziałam też lodowe napisy:"Chmielnicki" i "sława Ukrainie"


W rzeczywistości prezentuje się to piękniej, zdjęcie nie jest w stanie tego oddać, biorąc pod uwagę również tło. Wszystko śnieżnobiałe... i cały Bug w lodowej pokrywie.



Dla rytualnej kąpieli robione są specjalne przeręble.


Chociaż, zwiedzając pobliskie rejony Ukrainy, natknęłam się na specjalne "budowle", przeznaczone do świętej kąpieli.



Rok temu byłam jeszcze "naszpikowana" zasadami panującymi w Polsce: RODO, konieczność pytania o pozwolenie robienia zdjęć. Teraz tak bardzo się tym nie przejmuję. Na szczęście tu jest normalnie.  Dzisiaj już bez obaw zrobiłam zdjęcia kąpiących się osób.



Może za rok uda mi się zobaczyć nabożeństwo 😇


niedziela, 16 stycznia 2022

U świętej Anny.

 W Chmielnickim nie pozostało wiele śladów polskości w postaci budynków. Po 1 wojnie, miasto już nie należało do Polski. Tutaj Polacy byli prześladowani. Władzom zależało na tym, żeby wszystkie historyczne miejsca, wszystkie znaki polskości zniknęły. Mimo to, do dziś pozostał Dom Ludowy.


Dom wybudowany z pieniędzy mieszkańców Gryczan. Na koronach budynku, z cegły w dalszym ciągu dumnie "stoi" napis: Dom Ludowy. To jest zachowany Polski duch. Pomnik przodków, którzy szczycili się tym, że pochodzą z Polski.

W Gryczanach do 1938r. był jeszcze jeden pomnik. To był prawdziwy bastion polskości. Kościół św. Anny w Gryczanach. Wtedy, to była jeszcze oddzielna wioska. Do Chmielnickiego przyłączono ją w 1946r. Pewnie dlatego murowany kościół św. Anny mógł istnieć od 1804 do 1938r., kiedy to wysadzono go w powietrze. 

(zdjęcie z internetu)

   

W ten sposób władze radzieckie pozbyły się miejsca, do którego Polacy z okolicznych wiosek przychodzili i kultywowali swoje tradycje, podtrzymywali język i wiarę.

Nadzieje władz nie powiodły się. Nie postawiono nowej świątyni, ale zbudowano kaplicę cmentarną i ta zastąpiła kościół. Duch Polskości może "ucichł", "przyczaił się", ale żył uśpiony dalej.

O kościele św. Anny słyszałam wiele razy. Wiedziałam, że jest w Gryczanach, ale jakoś przez te półtora roku mojego pobytu tutaj, nie dotarłam do niego. Zrobiłam to dopiero dzisiaj. Kościół, bo mała kaplica cmentarna została rozbudowana. 


Zachowano ołtarz kaplicy, który obecnie jest ołtarzem bocznym. Dobudowano część mieszkalną, sale katechetyczne, a nawet pokoje gościnne, kawiarenkę i muzeum martyrologii Polaków.

 







Obecny kościół stoi na wzgórzu i z niego rozciąga się widok na panoramę miasta.


Na jednej ze ścian kościoła ułożono mozaikę.


Na drugiej powieszono tablicę upamiętniająca prezydenta Lecha Kaczyńskiego.


 Wyryte na niej są słowa Jana Pawła: "Nie ma większego bogactwa w narodzie nad światłych obywateli". Na tych terenach nasz papież i Lech Kaczyński mają bardzo duży szacunek. Cóż... można tylko ubolewać nad tym, że brat nie stosuje prawdy wyrytej w kamieniu (ale to już inna historia).

Data "wyprawy" do św. Anny nie była najszczęśliwsza, bo nie mogłam zwiedzić muzeum (tam odbywały się jakieś spotkania). Zobaczyłam za to Jasełka. A jakże... Polskie.


I niestety znów utwierdziłam się w przekonaniu, że Polak to nie narodowość, to charakter. A dlaczego? Otóż Chmielnicki nie jest bardzo duży. Liczy niecałe 300 tyś. ludności. Osoby zajmujące się nauczaniem języka polskiego, pracujące na rzecz Polonii, dobrze się znają, ale jakoś nie mogą ze sobą współpracować. Zamiast tego rywalizują. To mnie irytuje. Ale cóż... w Polsce doświadczałam tego na każdym kroku. Widocznie tak musi być.

Kościół "wyrósł" z kaplicy cmentarnej. Oczywiście poprosiłam moją przewodniczkę i towarzyszkę Walę, żeby pokazał mi najstarsze groby. Okazało się, że one wcale nie są takie stare. Najstarszy, bezimienny, datowany był na 1944r.


Był też grobowiec poświęcony nękanym i rozstrzelanym przez NKWD Polakom. Praktycznie w każdej polskiej rodzinie na tym terenie w latach 30-tych zeszłego wieku, zaginął, przechodząc przez drzwi NKWD ktoś bliski. Zaginął, bo ani człowieka, ani śladu po nim nie odnaleziono.

Na płytach nagrobnych najwięcej jest nazwisk polskich. Pisanych łaciną, ale częściej cyrylicą.








Zadziwiły mnie napisy nazwiska Górnicki. Nazwisko kobiety - Górnicka, mężczyzny - Górnickij.



Kiedyś już pytałam dlaczego tak dziwnie z tymi cmentarnymi napisami, ale otrzymałam odpowiedź, że przed latami 90-tymi XX wieku, nikt nie potrafił pisać po polsku, nikt nie znał liter. Mimo, że mowa przetrwała, to pismo polskie już nie, a nawet jeśli ktoś znał litery, to bał się przyznać. Polskość była zabroniona i surowo karana.

Smutne są dzieje naszych "krajanów" tutaj w Chmielnickim. Dużo przeszli. Sporo zapłacili za swoje pochodzenie. Mimo to, a może właśnie dlatego, są dobrymi ludźmi. Nie narzekają, często się cieszą, żartują. Myślę, że oczywiście - bieda jest straszna, ale jeśli są zapewnione najważniejsze potrzeby, to ilość pieniędzy nie jest tak bardzo ważna. Nie stanowi o jakości życia.

niedziela, 9 stycznia 2022

Starosłowiańskie plemie ludożerców

 Niewiele brakowało, a straciłabym życie w straszy sposób. A wszystko zaczęło się od tego, że są święta i moi uczniowie nie bardzo chcę przychodzić na lekcje, a Ci co chcę, to nie mogą, bo wszystko było pozamykane. Skoro tak, to pomyślałam, że zwiedzę sobie Kamieniec. Poprosiłam Natalkę o pomoc, a ta, najpierw dobrze, dobrze... a potem mówi, że znalazła coś lepszego. Pojedziesz sobie do Malejowic, tam jest pałac, wycieczka jest z Chmielnickiego.... Natalka nigdy mnie nie zawiodła, no to jadę, a tam...



Modły odprawiają przy bożku fajfusie. Z księgi staroukraińskiej zaklęcia odczytują, kłaniają mu się, palą ogniska na zjednanie boskiej fortuny... dziwy jakieś odczyniają... Nic tylko czary. Chyłkiem spoglądam i uciekam od tego widoku, bo skąd mi wiedzieć, jakie ofiary jeszcze bożyszcze zażąda? Idę cichutko, żeby innowierców nie drażnić, a tam... O matko z córką!!!


Kocioł wielki na środku polany, tylko patrzeć, jak plemię ludożerców z lasu wyskoczy i zupkę ze mnie (a byłoby z czego) ugotuje. Przerażenie wielkie mnie ogarnęło i już chce na piechotę do domu, do Wrocławia uciekać, kiedy z domku wyłaniają się tubylcy i pędzą do kotła... Tulę się w sobie, a oni mnie omijają i... hyc sami do gara...



W tym garze, to podobno bardzo przyjemnie jest i nic lepszego do hartowania nie wynaleziono, ale... Nie wiem, nie próbowałam i w najbliższym czasie nie zamierzam, najpierw z traumy muszę się wyleczyć 😂😂

A na poważnie, to pani Wala zgodziła się towarzyszyć mi w wycieczce  do Malejowic, wsi położonej na południu obszaru Chmielnickiego. Do 1 wojny światowej należała ona do Orłowskich herbu Lubicz.

Na początku wycieczki, zostaliśmy przyjęci poczęstunkiem w wiejskiej chacie, która bardzo przypominała mi znane z dzieciństwa chaty w górach świętokrzyskich - dwuizbowe, bielone wapnem, skromne.






Poczęstowano nas... mamałygą... całe życie zastanawiałam się, co to jest, a to zwykła kasza polana skwarkami. Ot, zagadka 😂😂😂 Musiałam zrobić 1000 km., żeby poznać smak mamałygi.

Stamtąd ruszyliśmy nad wodospad. Po drodze mijaliśmy różne niespodzianki.


"Przerębel" do kąpieli dla prawosławnych, która na pamiątkę chrztu odbywa się 19 stycznia.


 Ogrodowe rzeźby.


Mostki i mosteczki nad przepływającymi rzeczkami i strumieniami.


Strumień św. Jakuba.


Szumiące strumyki.


Opuszczone domostwa, z których może nauczyć się dawnej sztuki budowlanej.



Przepiękne widoki zimowej krainy...

I dotarliśmy nad wodospad 😊



 

Uroku tego miejsca, zdjęcia nie oddadzą.

Sam pałac w Malejowcach  wybudowany  został w 1788 r. przez Jana Onufrego Orłowskiego w stylu Ludwika XVI.










 Duże wrażenie zrobiły na mnie fotografie dawnego życia dworskiego. Ostatnie ze zdjęć datowane było na 1914r. Wynika z tego, że do 1 wojny światowej Orłowscy byli gospodarzami i właścicielami tego obiektu.









W odrestaurowanej sali balowej wysłuchaliśmy koncertu muzyków z Kamieńca Podolskiego.






Przez chwilę mogliśmy poczuć się, jak goście Orłowskich... a potem... sen się skończył i trzeba było wracać do rzeczywistości. To nic... Mam nadzieję, że wiele ciekawych rzeczy jeszcze prze de mną. 😁


Buenos dias, Ukraina

 Tak sobie kiedyś założyłam - Egipt, Grecja, Włochy... a dalej, to jak fantazja podpowie. Podpowiedziała Barcelonę. Już byłam spakowana, gdy...