piątek, 27 listopada 2020

Danka cyganka prawdę Ci powie

 W SERWUSIE, Klubie Inteligencji Polskiej w Chmielnickim, są sami poważni ludzie. To prawda, ale nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała swoich metod pracy. W końcu, andragog, animator kultury, musi być trochę twórczy. Zaryzykowałam...

Wymyśliłam wieczór Andrzejkowy z wróżbami. Zaopatrzona w atrybuty niezbędne cygance, wyruszyłam w nieznane obszary: albo wielki niewypał, albo dobra zabawa.


Na wcześniejszych zajęciach zrobiłam uczestnikom test Achnica, więc miała na pierwszą wróżbę gotowy materiał - zadziałało. Nawet bez tego zadziałało, jak tylko "uczniowie" zobaczyli salon wróżb, weszli w rolę. Mam nadzieję, że wszyscy dobrze się bawili. 

Oczywiście, przed wróżeniem, trzeba było oczyścić pomieszczenie ze złych mocy...


Efekt wydać na zdjęciu, od razy nastrój zrobił się bardzo radosny - złe moce odfrunęły. 😂

Było oczywiście lanie wosku i inne wróżby tradycyjne...


A na zakończenie zajęć, była degustacja pysznych pączków, które przyniosła niezawodna Pani Wala. Podsumowując zajęcia: Bywają radosne chwile, które trzeba pamiętać, o tych gorszych lepiej zapomnieć.

czwartek, 19 listopada 2020

Czy zindywidualizowane nauczanie jest fikcją?

 Jestem wolontariuszem, więc pewne akty prawne i zasady mnie nie obowiązują. Nie prowadzę zajęć dla grup 25 osobowych. Nie prowadzę lekcji, w normalnym tego słowa znaczeniu, ale jestem tutaj po to, by być z Polonią, pokazywać jej Polskę i uczyć się od Polaków, którzy od kilkuset lat nie mieszkają w ojczyźnie. 

Mam mała grupkę dzieci w wieku 9-10 lat. Pomyślałam, że dobrze by było nauczyć je liczyć po Polsku. Samo liczenie jest nudne, więc pomyślałam, że przy okazji utrwalę z nimi materiał, jaki przerabiają na matematyce w swojej szkole. Przyszło w tym dniu 5 dzieci. Tylko czy aż? W klasie średnio jest 21-23 dzieci. No to chyba tylko....

Na początek wybrałam (zdawało mi się) bardzo proste zadanie z podręcznika do klasy 3 polskiej szkoły.


Tylko piątka dzieci, zadanie, które w moim mniemaniu miało pokazać mi gotowość dzieci do opisywania prostych działań i liczenia w języku polskim.

Wyjaśniłam zadanie i co? Z piątki dzieci, jedno natychmiast zrobiło 2 zadania bez mojej pomocy, bez wyjaśnień (zabrało się do pracy, zanim skończyłam wyjaśniać). Dwoje dzieci zrobiło zadanie w tempie, który ja przewidywałam. Jednemu dziecku musiałam praktycznie pokazać, jak wykonać zadanie, a jedno czekało, aż znajdę czas i sposób, by wyjaśnić mu na czym polega sposób wykonania zadania.

Przypominam, że to tylko 5 dzieci. Zanim skończyło pierwsze zadanie dziecko, które nie rozumiało zadania, dwoje dzieci zrobiło 2 strony zadań. Samodzielnie, bez żadnej pomocy - dzieci, które nie mogły przeczytać polecenia, a spojrzawszy na przykłady poprawnie rozwiązywały zadania bez pomocy. 

Pracując jako nauczyciel w Polsce nigdy nie miałam nawet możliwości na prześledzenie takich procesów, no bo jak.... Za to teraz, to co się zadziało tutaj, na Ukrainie, przerosło moje wyobrażenie. Jeśli jest ktoś, kto potrafi mi wytłumaczyć, w jaki sposób dotrzeć do 20 uczniów jednocześnie, nikogo nie pomijając, nikomu nie robiąc krzywdy, jednocześnie utrzymać dyscyplinę w klasie i każdemu z uczniów przydzielić zadanie na miarę jego możliwości, umiejętności, to bardzo proszę to zrobić. 

Zwłaszcza teraz, kiedy wielu rodziców tak bardzo krytykuje nauczycieli, nie radząc sobie z własną dwójką, trójką dzieci, proszę o receptę. 

Nauczyciel też człowiek!!!

wtorek, 17 listopada 2020

Polsko...

Polsko, ojczyzno moja,

Ty jesteś, jak zdrowie....

Może jeszcze nie tak, ale podobno pierwszy rok pracy jest najcięższy. Może i tak, a depresyjna jesień wcale nie nastraja optymistycznie.  Mój piękny lasek, który podziwiałam za oknem, nie jest już taki piękny. Opadły liście i widać okna bloku naprzeciwko. Zamiast zieleni, szarości. Zamiast słonka, deszcz i plucha... 

Mimo wszystko są elementy, które dają nadzieję. Zaproponowałam po raz pierwszy świętowanie Niepodległości Polski w Chmielnickim. W Maćkowcach świętowano już kilkakrotnie, chociaż taniec przedszkolaków do piosenki "Jestem Polką i Polakiem..." był wzruszający. W Chmielnickim SERWUSIE, moja propozycja spotkała się z radością. Najmłodsza grupa przygotowała dekoracje z białych i czerwonych kwiatków i flag.


Jednak ze względu na covid, świętowaliśmy w małym gronie. Panie postarały się o piękny biały obrus, regale Marcińskie, a nawet lampkę szampana.






Włączony został też element humorystyczny. Kto będzie starał się o Kartę Polaka, musi mieć zdjęcie na tle flagi Polski i Serwusa. 😊 To taka dobra wróżba, a może wyrośnie z tego nowa tradycja...




środa, 11 listopada 2020

Wielki chaos w mojej głowie

Chyba nowy etap przystosowania się do nowych warunków. Pierwsze oznaki zmęczenia. Może jesienna depresja... może tęsknota za domem...

Nie, nie chcę wracać, ale swoje trzeba przeżyć. Trzeba ogarnąć, uporządkować. Trzeba również wyznać priorytety i odciąć się od tego co zbędne, co przeszkadza, dekoncentruje.

Przyjechałam tu jako wolontariusz i mam za zadanie promować Polkę. Polską mowę i kulturę wśród ludzi, którzy w jakiś sposób są z moją ojczyzną związani. Ok. Z jednej strony spotkałam się z wielką życzliwością, z drugiej widzę zagrożenia, problemy i niedostatki.

Zupełnie "nieświadomie" podpisałam umowę z Fundacją Brat Słońca z Krakowa, której zadaniem jest utworzenie szkółki sobotnio- niedzielnej w Maćkowcach. To ona jest odpowiedzialna za projekty, które mają służyć mieszkańcom w kultywowaniu tradycji polskich. Podpisałam tę umowę na 3 godziny tygodniowo zajęć z krzewienia kultury i języka polskiego. Otrzymałam za to, upominając się o wypłatę, (bo jeśli jest umowa zlecenie, to dwie strony mają obowiązki, a nie jedna) w październiku jakieś 150zł., w listopadzie 200zł. 


 

Co zastałam? Dostałam klucze do sali przeznaczonej na zajęcia z języka polskiego, w niej stoły i krzesła, dwa komputery, a jakże podłączone do internetu, ale z programem, który wygasł w 2002r. Sytuacja wygląda tak, że najchętniej przychodzą dzieci najmłodsze, a ja mam 2 ręce, własny laptop i chęci, które bardzo skutecznie fundacja niweluje: sale niby do nauczania j. polskiego, dostałam klucze, ale ... ale mam wrażenie, że najwięcej do powiedzenia ma siostra, która jest raczej przeciwna kultywowaniu tradycji polskich. Natomiast fundacja otrzymuje bardzo duże dotacje i potrzebuje tylko zdjęć, które udowodnią, że jej działania są niezbędne. Fundusze dotacji są jawne, można je spokojnie prześledzić, no cóż. Jestem nauczona, żeby obserwować potencjalnych partnerów. Ten zdecydowanie mi się nie podoba. Na szczęście umowa wygasa w grudniu.

Drugi problem, który mnie bardzo zaskoczył, chociaż nie zdziwił, to nasz wrocławski urząd. Składałam oświadczenia majątkowe. Ostatnie na dzień 31.08.2019r. Wypisałam wszystkie dochody z dokładnością do 10zł. Chyba w październiku 2019r. musiałam zrobić korektę, bo wpisałam też dietę za udział w komisji wyborczej. No ok., nie wiedziałam, że tego wpisać nie trzeba. Mam też podpisany kredyt. Podpisany, bo to nie mój kredyt, zresztą wzięty wspólnie z inną osobą,a więc w wysokości 1/2. Podpisałam go, bo byłam jedyną osobą, która mogła to zrobić, ale konto nie jest moje, ja nie spłacam. Jakbym brała łapówki (nie wiem, jak wielkie można brać łapówki w przedszkolu, ale...), to nie musiałabym go brać. Sama bym dała pieniądze. 'Ale oświadczenie jest oświadczeniem. Zgodnie z wiedzą wpisywałam, co należało. Sporządzając korektę w 2019r., prosiłam, żeby urzędnik sprawdził, czy wszystko się zgadza. Niby się zgadzało. Ale.... Dostaję skan od mojego dziecka, że urząd upomina się o wyjaśnienie i korektę. Tu w Chmielnickiem, czy we Wrocław? No cóż... List odebrany - wyjaśniam sprawę mailowo. Po sprawie? Nie. Mailowo otrzymuję informację, że zgodnie z Ustawą.... moim obowiązkiem jest dostarczenie ..... No brawo Jasiu. Wysłała mnie organizacja na mocy rozporządzenia. Jestem wolontariuszem na Ukrainie, a urzędnik oczekuje, że ponad 1000 km. przebiegnę, sprawdzę z dokładnością do grosza dochody za 2019r. oraz przeszukam nie swoje konto i w zębach przyniosę korektę. Szkoda, że urzędnicy tak nie dbają o swoje obowiązki. Mnie potraktowali niezgodnie z prawem i telefonicznie odgrażali się (czego naturalnie nie jestem w stanie udowodnić - chodzi o odgrażanie). Co zrobić? No cóż... Poczekam, może przyślą po mnie jakąś maszynę, albo posadzą (przynajmniej wikt i opierunek za darmo).

Jeszcze jeden problem, który muszę rozwiązać. Mam kilkanaście grup, (niektóre osoby uczestniczą w kilku) bardzo różne wiekowo, z bardzo różną znajomością języka i bardzo różnymi oczekiwaniami. Staram się dostosować formę zajęć do grupy, ale to nie jest łatwe. W mieszkaniu wszędzie panuje chaos. No i chyba nad tym się muszę skupić. Poukładać, posegregować, dostosować... i iść dalej... Tylko nich mi już nie przeszkadzają.





 

czwartek, 5 listopada 2020

To i owo, tam o tu...

 Przyjechałam tu, bo kocham moją pracę. Moje dziecko mówi, że lubię matkować. Może... Być może tak to wygląda, być może tak jest... Ale ja zwyczajnie chciałabym, żeby było dobrze, i mi z innymi, i innym ze mną. Staram się oglądać wszystko z różnych stron, patrzeć oczami innych. Pewnie dlatego lubię również być sama - przemyśleć, nie być skazana na poglądy innych. Mimo to, jestem w pełni świadoma, że będąc nauczycielem, dyrektorem mogłam ludzi krzywdzić. Nie jestem święta. Właśnie o rożnych krzywdach chciałabym dziś opowiedzieć.

Bardzo boli mnie to, co się dzieje w Polsce. Nie mogę słuchać, patrzeć, jak ludzie, którzy wpisane w zawód, powołanie mają pomaganie innym, a świadomie i dobrowolnie krzywdzą. Księża (nie wszyscy), których powołaniem jest troska o los innych, klną, nasyłają nazistów na bezbronne kobiety. Namawiają władzę na ustanowienie prawa, które przyniesie niewyobrażalne cierpienie. Rząd udaje, że nie widzi krzywd i spustoszeń, jakie czyni wśród zwykłych ludzi. Jaką nienawiść podsyca w rodzinach, wśród przyjaciół. Jak ludzie wychodząc z kościołów "plują" jadem.

Tu jest pozorny spokój, pozorny. Pięknie się ogląda w ciepłym domu, przed komputerem o pomocy na Ukrainie. Tylko mnie zastanawia, czy ta pomoc trafia tam, gdzie jest potrzebna. Widzę już, że są ludzie, instytucje, które chcę się wzbogacić na "polskich projektach", przeszkadzają innym w dbaniu o dobro innych i wspólną historię, którą przez wieki tworzyliśmy. Może to taki etap przystosowania się do nowych warunków?



Zaplanowałam na początku roku pewne działania, między innymi takie, że starsze dzieci, co jakiś czas poprowadzą zajęcia dla młodszych. Z tego jest wiele korzyści. Nie tylko językowych, ale też dla starszych dzieci pokonanie lęku przed występami publicznymi, kształcenie wymowy polskiej, kształcenie empatii... W zasadzie w salce parafialnej dla młodszych dzieci nie ma nic. Jest wiele książek dla dorosłych i młodzieży, są komputery (w których program wygasł w 2002r.), jest tablica, z której nie mogę korzystać... I jest koordynator projektu fundacji, który jest zainteresowany ładnymi zdjęciami. Pytałam, czy mogę napisać projekt na małe stoliki, krzesełka, zabawki dla dzieci. Odpowiedź była taka, że projekty pisze fundacja. Kilka razy zmieniałam grafik, bo tutaj w soboty odbywa się religia, a siostra i tak zabiera dzieci, które mają iść na zajęcia ze mną. Może jestem przewrażliwiona, ale nie podoba mi się postawa fundacji i obojętność osób, które opiekują się szkółką. Może ktoś miał podobne doświadczenia?



Zauważyłam, że jak człowiek ma mniejszą odporność, to wszystko zaczyna się sypać, ale może jest odwrotnie, jak obniża mu się odporność, to widzi to, co złe, nie dostrzegając dobrego. Tak czy tak, w Chmielnickim jest jedno szczególne i bolesne miejsce. o wydarzeniach, które tu się rozegrały głośno się nie mówi. Miejsce, na którym stoi dziś dom handlowy, to podobno miejsce mordu tutejszej ludności, a szczególnie polskiej inteligencji. Opowiedziano mi, że znajdują się tu tunele podziemne, które prowadzą do torów kolejowych i po drugiej wojnie światowej, za  polskość, za przeciwstawianie się władzy sowieckiej wiele osób zostało tu doprowadzonych i wiele nigdy nie wróciło. Podobno przy budowie tego domu, odkryto tysiące ludzkich szkieletów. Nie mówi się tego głośno. To historia, o której lepiej nie pamiętać.

 

Buenos dias, Ukraina

 Tak sobie kiedyś założyłam - Egipt, Grecja, Włochy... a dalej, to jak fantazja podpowie. Podpowiedziała Barcelonę. Już byłam spakowana, gdy...