Co prawda Dzień Matki i Dzień Dziecka już dawno minął, ale moje dzieci były chore, więc dopiero dziś uczciliśmy te dni. Wybraliśmy się do Muzeum Powozów w Galowicach. Zapowiadało się bardzo ciekawie. Przywitała nas piękna barokowa brama z 1721r.
Tuż za nią zobaczyliśmy pałac, który zdaje się być w restauracji.
Zadbany ogródek obecnych sąsiadów pałacowych.
I bardzo szybko dotarliśmy do spichlerza, w którym mieści się muzeum.
No i cóż... "sprawa się rypła", musieliśmy "klamkę pocałować", bo 8 czerwca muzeum zamknięta. Sprawdzałam kilka dni temu, wzmianki o tym nie było. Dziś jest na stronie muzeum, ale...
Pogoda piękna zamek Topacz niedaleko... jedziemy...
Pierwsze kroki skierowaliśmy oczywiście do Muzeum Motoryzacji.
Moja "gwiazda betlejemska" ustawiła się przy "królewskich samochodach" i z zadowoleniem zaczęła pozować. A co,...
Bardzo spodobał jej się również motor milicyjny.
Mnie za to wzruszyły pamiątki z dzieciństwa: papier toaletowy na kartki, budka telefoniczna, część biwaku z dawnych wczasów pracowniczych... jak to niewiele człowiekowi do szczęścia było trzeba 😉
Dla dzieci była jeszcze jedna atrakcja po wyjściu z muzeum. Dzięki rurze-zjeżdżalni, dzieci mogły zobaczyć fragment ekspozycji. To było przeznaczone tylko dla dzieci, ale Nielka koniecznie chciała się tym podzielić. Tłumaczyłam jej, że chyba się nie zmieszczę. Usłyszałam: To nic Dana. Popchnę Cię. Tam jest fajnie. 😂😂😂😂
W Topaczu byłam, gdy ten XIV-wieczny zamek (przypuszczalnie Zakonu Templariuszy), zaczął się odradzać. Dziś widać już jego urodę. Jego, przyległych pomieszczeń i okolicy.
W parku zorganizowano miejsce do rodzinnego wypoczynku. Można tam odpocząć na leżakach, zjeść "szybki obiad" czy napić się kawy, lemoniady czy piwa. Jest też małe "jeziorko" z wyspą na środku. Nielka koniecznie chciała się na nią dostać. Ponieważ stały łódki bez wioseł, zaproponowałam jej, że złapiemy kaczki, przywiążemy do łódki i popłyniemy. W pierwszej chwili dała się nabrać 😂😂😂😂
Bardzo miły był ten dzień. Taki... trochę wyrwany z codzienności... trochę przeszłości... relaksu... ale i refleksji...
Moja Nielka często używa zwrotów grzecznościowych, ma w sobie naturalny wdzięk i uprzejmość, a dodatkowo wspierana jest przez rodziców. W tym tygodniu, w jej przedszkolu odbyło się oficjalne zakończenie roku. Panie bardzo się postarały. Każde dziecko dostając dyplom usłyszało o sobie coś dobrego i miłego. Nielka usłyszała: "Nasza poliglotka z wysoką kulturą osobistą". 😂😂😂😂😂 Może nie byłoby w tym niczego dziwnego, ale ilekroć z nią rozmawiałam wcześniej na ten temat, zawsze mówiła, że w domu, to aż takiej kultury nie ma. Ona uczy się od pani Iwonki. 😂😂😂 Zasłużone brawa dla pań 💖
Wbrew wszechobecnej znieczulicy, ta wysoka kultura jakoś mnie otacza. Moja uczennica, która obecnie mieszka w Polsce, a pochodzi z Ukrainy, przysłała mi kilka dni temu SMS: Co to znaczy: "Mieć wysoką kulturę"? Dziewczyna jest bardzo miła i "wdzięczna", więc domyślając się, że ktoś ją tak nazwał dzwonię do niej:
- Czy to Ciebie ktoś tak określił?
- Tak.
- To bardzo dobrze, ciesz się.....
- Ufff... miałam nadzieję, ale bałam się, że może chciał mnie obrazić.
😂😂😂😂😂 Rozumiem ją bardzo dobrze. Gdy w pierwszym tygodniu mojego pobytu na Ukrainie, pan powiedział do mnie "harna żynka", też zadzwoniłam do Natalki zapytać, czy to aby nie obraza. 😂😂😂
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz