poniedziałek, 6 czerwca 2022

Nie przyszła góra do Mahometa...

 Ano... "Góra z górą się nie zejdzie, a człowiek z człowiekiem może.." i jakaś część Chmielnickiego znów zawitała w gościnne progi Wrocławia 😀.

Tym razem do mojego grodu zawitały dziewczyny, które przed wojenną zawieruchą schroniły się blisko grodu Kraka. Kraków, owszem... pięknym miastem jest, ale Wrocław nie musi mu zazdrościć, również ma bogatą historię, piękne zabytki, a nawet Dzielnicę Czterech Wyznań, Pawilon Czterech Kopuł i kilka innych pięknych rzeczy...

Pobyt we Wrocławiu miałyśmy zacząć od Rynku, ale po drodze był Pałac Królewski, a jakże go minąć? No nie można... zajrzeć należy...




Zachwyciła mnie wystawa malarstwa, upamiętniająca stary gród nasz kochany...




I w pewnym sensie zaszokował sposób przedstawienia historii miasta. Historii zaklętych w symbolach:

Czas przedchrześcijański:


Wrocław pierwszych Piastów

Wrocław Czeski


Wrocław Cesarski


Wrocław Faszystowski


Wrocław wojenny


Proste, budzące wyobraźnię, zrozumiałe.... dla mnie - genialne. Dowiedziałam się również, że w czwartki do muzeum można wejść za darmo  (w obecnej chwili, to ważna informacja).

Wrocławski Rynek przywitał dziewczyny Europejskimi smakami i wiosennymi kwiatami.



 

A następnym punktem programu, były oczywiście wrocławskie fontanny przy Hali Stulecia. Tutaj dołączyć do nas miała Natalia. Czekałyśmy na nią przy iglicy.

Zadzwoniła prawie punktualnie: jestem, jeszcze Cię nie widzę, ale wiem gdzie jesteś?

- Skąd wiesz? - pytam.

- Bo widzę różowe spodnie. A kto może chodzić w różowych spodniach?

Zonk...

No cóż... co można rzec, jak prawdę mówi... poszłyśmy podziwiać fontannę.




Następnym punktem wrocławskiego programu było "śniadanie na trawie" w leśnickim parku. Jak wymyśliłam, tak zrobiłyśmy. Dołączyła do nas koleżanka - nauczycielka z Krzemieńca na Ukrainie.



Po chwili przyjemnego leniuchowania, poszłyśmy zwiedzić Zamek w Leśnicy. Sam zamek owszem... wart zobaczenia i zwiedzenia, ale my wszystkie w jakimś sensie jesteśmy uchodźcami, a tam na ścianach... wystawa...


Jedna z fotografii przedstawiała naszą drogę: moją, Natali i Bożeny. Drogę na granicę: tylko 3 kilometry, następnie tylko trzy kilometry, ostatnie 5 kilometrów... i kilkanaście godzin w ścisku na granicy. Zdaje się, że to było tak dawno...

Na tablicy w bibliotece, 12-letnia Bażena napisała na tablicy:


Nikt jej nie kazał. Zrobiła to spontanicznie, czym nas zadziwiła...

Wizyta we Wrocławiu bez spaceru na Ostrowie Tumskim, to jak wizyta w Krakowie, bez wizyty w smoczej jamie. A wieczoru w tym pięknym miejscu niejedno miasto może nam pozazdrościć.




Jest jeszcze jedno miejsce, które większość osób przybywających do Wrocławia chce zobaczyć, a które mnie, z racji lokalizacji, raczej irytuje....



 

Wrocławskie ZOO - miejsce zakorkowane w weekendy. Miejsce, do którego obowiązkowo chodzi się z dziećmi, wycieczkami, gośćmi... Jak wszystko... ma swoje plusy dodatnie... i plusy ujemne 😜

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Buenos dias, Ukraina

 Tak sobie kiedyś założyłam - Egipt, Grecja, Włochy... a dalej, to jak fantazja podpowie. Podpowiedziała Barcelonę. Już byłam spakowana, gdy...