" Z górki na pazurki". Zachwyciła mnie zabawa na sankach, bo dziś w Polsce, w mieście bardzo rzadko się ogląda takie widoki.
Ale dziś nie będzie o śniegu. Dziś potrzebuję rady i pomocy. Nie będę "owijać w bawełnę", bo sprawa jest dla mnie poważna: chcę otrzymać od miasta Wrocław należne mi pieniądze. Odszkodowanie za niezgodne z prawem odwołanie mnie z funkcji dyrektora.
Przeszłam długą drogę, żeby dowieźć swojej racji i wygrałam w sądzie. Jedną sprawę wygrałam, druga nie była potrzebna, bo skończyło się na ugodzie. Osoba, która prowadziła negocjacje zapewniała, że wszystko skończy się we wrześniu i do października mam otrzymać odszkodowanie i zwrot za opłacenie prawników. Czekałam na wpłatę, ale coś się przedłużało, a to księgowy miasta był na urlopie (nie wiem, co ma do tego księgowy miasta, ale ok)... Ostateczny termin wypłaty miał nastąpić do dnia 19 listopada. Tego dnia skontaktowałam się z dyrektorem, który obecnie jest dyrektorem mojej byłej placówki i dowiedziałam się, że papiery jeszcze nie doszły. Niedoszły skąd? Nie podejrzewam złej woli dyrektora i zgadzam się kilka dni poczekać aż dojdą, ale... Kancelaria, z którą podpisałam umowę, właśnie zakończyła pracę nad moją sprawą i potrzebuje mojego podpisu do archiwizacji dokumentów. Piszę zatem pismo do prezydenta miasta Wrocławia, bo przecież to on podpisał nieprawne zarządzenie. Do wiarygodności mojego pisma wystarczy jeden telefon. Okazuje się, że nie. Prezydenta nie interesuje "taki niepotrzebny robak", jak ja. Ja już się nie przydam, bo wybrałam inną drogę. Mija 3 dni, a ja nie otrzymuję informacji czy ktokolwiek się sprawą zajmie, czy otrzymam swoje pieniądze. O przeprosinach nawet nie myślę, bo aż taka naiwna nie jestem.
Pan prezydent Wrocławia, zachował się dokładnie, jak mój były mąż: tak bardzo kochał mnie i córkę, że rozwodu nie chciał, ale alimentów płacić nie zamierzał. Prezydent też stoi murem za nauczycielami i dyrektorami, ale tylko wtedy, gdy trzeba placówką sprawnie zarządzać, bo jak coś się dzieje, to zwyczajnie zapomina.
Proszę zatem o pomoc: jeśli ktoś wie, jak skutecznie domagać się egzekwowania prawa. "Moja" kancelaria za takie działania pobiera dodatkową opłatę, a ja uważam, że poniosłam już i tak duże koszty niczego nie zyskując, bo słuchając mojego prawnika, to można by pomyśleć, że urzędowy radca prawny nie tylko bardzo mijał się z prawda, ale krzyczał, jak nie przymierzając przekupka na jarmarku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz