Boże Narodzenie - ciepły, rodzinny czas... zazwyczaj, ale nie w 2020r. Najpierw niepewność czy nie zamkną granic, czy będzie można wyjechać, a czy spokojnie wrócić też będzie można? Trochę nerwów, że chyba jednak zamkną... Potem prawie pewność, że tak właśnie będzie... Informacja od przyjaciół, że nawet jak nie zamkną, to i tak mnóstwo ludzi, w tym nauczycieli przedszkola choruje... W końcu pogodzenie się z sytuacją i decyzja - zwiedzę sobie Użgorad. Tam są zamki, Ukraina, więc nie zagranica, Podkarpacie, więc pięknie... i ok... jadę nie do domu, a w świat... Trzeba zatem się pożegnać, jak przystało na taki czas, pożegnać kolędą.
Niby nic szczególnego, w Maćkowcach co roku są Jasełka w kościele, ale w Chmielnickim nie. To jest miasto i to miasto, w którym religia rzymskokatolicka istnieje obok prawosławnej. Dzieci, z tego co mówiły, nie znają jasełek. Ja jestem (niestety) nauczycielem starej daty... trochę materiału, pożyczona maszyna do szycia, wyobraźnia i stroje gotowe. Piękne kubraczki dla pastuszków od Pani Wali 😊. Teraz jeszcze tylko zachęcić dzieci do uczestnictwa w Jasełkach... Dzieci 11 letnie... trochę gorzej, a to nie Polska szkoła, a to nie za bardzo się przebrać... ale koniec końców, dzieci się przebrały, rodzice przybyli i kolędowanie się odbyło. Mam nadzieję, że uda się również mój pomysł o teatrzyku dzieci dla rodziców: wycieczka do ZOO... Pierwszy raz zawsze najtrudniej, a to już mam za sobą.
W Maćkowcach było łatwiej. Dwie dziewczynki chętnie przyjęły rolę Marii i Józefa. Karolcia i Werka same przyszły w strojach aniołków i chętnie śpiewały kolędy.
To już i tylko 3 i pół miesiąca jak tu jestem. Niedługo trzeba będzie podjąć decyzję co dalej... ale na razie Użgorad czeka, choć ciężko, że nie Wrocław.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz