Kto mieszkając na Dolnym Śląsku nie słyszał o Lubiążu?
Chyba niewiele jest osób, które o nim nie słyszały. W dzieciństwie kojarzyło mi się zawsze tylko z jednym - szpitalem psychiatrycznym. Nie sądziłam, że kiedyś to będzie jedno z piękniejszych miejsc, jakie widziałam. Oczywiście, już w dawno wiedziałam, że Lubiąż to przede wszystkim historia. Historia chrześcijaństwa, potęgi materialnej kleru. Władzy oraz biedy innych warstw społecznych - niesprawiedliwości w imię prawa. Byłam tam kilka razy. Klasztor robi naprawdę wielkie wrażenie: ogromny, bogaty... monumentalny, wręcz przytłaczający.
Jego wielkość widać na miniaturze wystawionej w jednej sal. W Europie tylko jeden zamek w Hiszpanii przewyższa klasztor wielkością.
Jest tak wielki, że do dziś nie może doczekać się właściciela, który chciałby go kupić i przywrócić do świetności. 25 lat temu Michael Jackson chciał kupić zabytek i stworzyć tam swoją europejską rezydencję. Spodziewano się, że Michel Jackson kupi opactwo z powodu Prince Hall czyli Sali Książęcej. Do transakcji jednak nigdy nie doszło.Obiektem od blisko 30 lat zarządza Fundacja Lubiąż. „Dzisiaj, aby ten obiekt mógł się rozwijać potrzeba gwaranta w postaci państwa i sporych środków." Prace renowacyjne trwają, jednak wciąż brakuje środków.
Do dziś wyremontowano tylko kilka pomieszczeń, które są dostępne dla zwiedzających. Największa i najpiękniejsza z nich, to sala książęca. Barok, chociaż może dla niektórych zbyt przytłaczający, dla mnie jawił się jako obraz największego kunsztu.
Dzięki dyrektorom ścinawskiego "Pałacyku" - Kamili i Małgosi, mogliśmy obejrzeć ten obiekt z przewodnikiem. Tomasz Bonek to pasjonat tego miejsca. Dziennikarz, wykładowca oraz autor kilku książek, zdobywca wielu nagród dziennikarskich, potrafił, jak chyba nikt inny opowiedzieć ponad tysięczną historię tego obiektu: dzieje przedchrześcijańskie, opactwo cysterskie, działalność edukacyjna i kulturalna, szpital psychiatryczny, upadek i walka o odzyskanie świetności. To właśnie od niego dowiedziałam się, że szpital działał tu na początku XX wieku i był prekursorem lecznictwa psychiatrycznego. Zaraz po II wojnie światowej szpital psychiatryczny znalazł inną siedzibę.
Pan Tomasz potrafi zarazić swoją pasją. Miłośnikom historii i zabytków z pełną odpowiedzialnością polecam.
Dla mnie to był również czas spotkania z panią Walą z Chmielnickiego.
Oraz czas KAZIUKÓW. Wielokrotnie "wybierałam" się na wileńskie kaziuki... jeszcze tam nie dotarłam, na razie muszą mi wystarczyć te ścinawskie 😊
Już czas na Wielkanoc. W tym roku trochę inna niż zwykle. Takie życie... jedni odchodzą, inni dorastają...
Moja Nielka dorasta. Trochę za szybko. Jeszcze cieszy się z rzeczy "dziecinnych". Chętnie przyrządza potrawy i ciszy się naszymi wyprawami, ale ja wiem, że to już niedługo... za chwilę podąży swoją drogą, a zatem... a zatem trzeba cieszyć się chwilą i dawać jej to, co może zachować na zawsze: miłość i szacunek dla każdego.
Wesołego Alleluja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz