niedziela, 10 marca 2024

Dzisiejsi Sarmaci

 Natura nie lubi ciszy, a rozwój odbywa się ruchem spiralnym. Po czasie wzrostu zawsze następuje czas niepokoju, zmian, nieporządku, niepokoju o przyszłość. W takim okresie najczęściej dochodzą do władzy osoby, dla których indywidualne interesy są najważniejsze. Może zresztą zawsze tak jest, ale w okresie przemian, ta cecha jest najbardziej widoczna. 

Dla Polski takim trudnym okresem, który doprowadził do upadku, był okres Baroku. Wtedy doszli do władzy Sarmaci, czyli szlachta. Napisali swoją legendę o własnej wyższości. O grupie rycerskiej, która do Polski trafiła z Sarmacji, krainy między Morzem Czarnym, a Morzem Kaspijskim. Grupie nadludzi (w historii takich grup było wiele i puki co, nie wyszło im to na zdrowie).


Czego chcieli Sarmaci? Ano... tego, co według nich, po prostu im się należało - władzy, pieniędzy, wolności i zwolnienia z jakiekolwiek odpowiedzialności. Otrzymali to, nie licząc się z niczym i nikim. Pragnęli nawet stać się "nieśmiertelni" - tylko w Polsce rozwinęło się malarstwo portretowe, umieszczane na trumnach szlacheckich.


 Kto zapłacił za ich ambicje i rozpasanie? Zapłaciła Rzeczpospolita, począwszy od powstania kozackiego (których zwyczajnie, jako kraj oszukaliśmy), a skończywszy na rozbiorach. Komu było to obojętne? Ludziom pracy - chłopom. Co wcale nie jest dziwne, zważywszy, że każdy pan ich zwyczajnie wykorzystywał. Uczynił podczłowiekiem, niewolnikiem. Dla podludzi Sarmaci też mieli prezenty 😏, pamięć o śmierci.


Nie tylko... biedacy mogli zobaczyć cząstkę nieba, w bogatych, opływających złotem murach kościoła.


Takie wnioski wyciągnęłam z wykładu "Barok w malarstwie i rzeźbie", który odbył się w murach mojego ulubionego Muzeum Narodowego we Wrocławiu. 





Może to przypadek, a może konieczność poukładania sobie tego, co od jakiegoś czasu nie daje mi spokoju. W dzisiejszych czasach nie da się żyć z dala od polityki, a ja jej nie rozumiem. Każdy może mieć swoje preferencje, a ja lubię wiedzieć, rozumieć. Jeszcze nie przebrzmiały echa wyborów sejmowych, a już na jednym skrzyżowaniu widzę kilka plakatów wyborczych jednego kandydata. Tego kandydata znają chyba wszyscy w mieście. Czy nie szkoda pieniędzy?




Co rozumiem? Rozumiem, że od kilku lat trwa walka, za którą płacą zwykli ludzie pracy, a kolejni "Sarmaci" okradają kraj czując się bezkarni. Rozumiem, że to samo dzieje się na Ukrainie, a o Rosji, to nawet nie ma co wspominać. Nie ma dobrych i złych. Są Sarmaci!!!

Co dzisiaj robi ta uprzywilejowana kasta? To, co zawsze: próbuje przekupić naszymi pieniędzmi, różne grupy społeczne i jednocześnie poróżnić nas. Wiąże węzeł gordyjski i śmieje się z ludzi pracy, a w momentach kulminacyjnych zasłania się swoimi strażnikami, zwanymi policją. 

Nauczyciele są bardzo miłą do manipulacji grupą: ludzie zazwyczaj wrażliwi, empatyczni, niezamożni, wykształceni. Ludzie, którzy chcą być potrzebni dla innych. Bardzo łatwo nastawić innych przeciwko takiej grupie. Dzisiejsi Sarmaci skrzętnie to wykorzystują. Dziwi mnie tylko jedno. To, że ci, którzy jeszcze pozostali w zawodzie, dalej chętnie "podkładają" się władzy. Być może ich potrzeba zaistnienia albo przynależności jest potrzebą dominującą i nie widzą, że robią krzywdę innym i w konsekwencji sobie również. Stwierdzenia, że nie jest tak źle, że problemy mnie nie dotyczą, świadczy tylko o tym, że dana osoba, albo jeszcze nie trafiła na rodzica - wampira, albo zamiata problemy pod dywan. Stwierdzenie, że podwyżka jest duża, świadczy o tym, że wypowiadający ją słowa, albo sam się nie utrzymuje, albo ma zabezpieczone podstawowe warunki życia. Nie ma niczego dobrego w tym, że osoby te podważają potrzeby innych. To tylko prowadzi do dalszej degradacji tego pięknego niegdyś zawodu. 

Nie ma również niczego dobrego w tym, że inni nauczyciele publicznie chcą pouczać innych nauczycieli. Tak dla przypomnienia, kilka razy ostatnio słyszałam o Korczaku czy Montessori, jako wzorach do naśladowania przez nauczycieli. To prawda, to piękne przykłady, tylko ktoś, kto je przytacza zapomina o obowiązkach wychowanków - właśnie to - szacunek i współodpowiedzialność dała takie rezultaty. Brak odpowiedzialności niesie zawsze do patologii.

Korczakowskie metody wychowawcze:

  • sąd koleżeński z kodeksem przebaczenia. Kodeks stanowił „kamień węgielny” wychowania Korczaka. Sąd miał przezwyciężać negatywne sposoby zachowania dzieci oraz dążyć do ich korekty, a także inspirować dzieci,
  • rada samorządowa zajmowała się zaspokajaniem potrzeb współmieszkańców w związku z zgłoszonymi prośbami, petycjami, regulowała współpracę dzieci z dorosłymi,
  • sejm dziecięcy – najważniejsza instytucja samorządu dziecięcego, jego zadaniem było: potwierdzanie lub odrzucanie praw ustanowionych przez radę samorządową, podejmowanie decyzji w sprawie świąt i ważnych wydarzeń w domu,
  • plebiscyt życzliwości i niechęci (+ oznaczał „lubię”, – oznaczał „nie lubię”, 0 – „jest mi obojętny”) stosowany wśród wychowanków,
  • tablica do porozumiewania się z dziećmi, na której umieszczano wszelkie zawiadomienia, ogłoszenia, zarządzenia. Zmuszała wychowawcę do obmyślenia każdego przedsięwzięcia, chroniła przed pochopnymi ustnymi decyzjami, a dzieci uczyła cierpliwości w oczekiwaniu na decyzje,
  • gazetka dziecięca „Mały Przegląd” uczyła planowej pracy, śmiałości w wypowiadaniu swych przekonań,
  • system dyżurów dzieci obejmował: pracę nad utrzymaniem czystości, pracę w kuchni, pomoc słabszym itp.
  • „szafa” znalezionych rzeczy, do której trafiały takie rzeczy jak np. „książka znaleziona na stole”,
  • sklepik wydający o określonej porze pewne przedmioty bezpłatnie,
  • skrzynka na listy, do której dzieci wrzucały listy z pytaniami, prośbami, skargami.
Istotną rolę w systemie wychowawczym Korczaka spełniał opiekun – wychowawca. Dobry wychowawca musi najpierw poznać siebie, zanim zechce poznać dzieci. Powinien odznaczać się pracowitością, ciągłym i nieustannym poznawaniem dziecka oraz wczuwać się w jego świat. Winien w praktyce realizować prawo dziecka do bycia dzieckiem, prawo dziecka do szacunku. Podstawowe zadanie opiekuna-wychowawcy to wspieranie rozwoju wychowanka. Korczak czynił dzieci współodpowiedzialnymi za rezultat wychowania, stawiając ich na równi z dorosłymi. Podkreślał wzajemny wpływ dziecka i dorosłego na siebie. Zwracał uwagę na ważną rolę rodziców w procesie wychowawczym, apelował do nich o większe zainteresowanie się przeżyciami własnych dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bez przygody ani rusz

 Mój czas w Rydze kończył się. Lekcje zakończone, umowa rozwiązana, chociaż świadectwa pracy się nie doczekałam. Pozostało pożegnać się z Ry...