Lubin kojarzył mi się zawsze z jednym: Gdy Nielka coś zgubiła i pytał, gdzie to jest, to Kamiśka, nie chcąc do dziecka mówić brzydko, a Nielka jest bardzo roztrzepana i nieuporządkowana (po kimś to ma i to nie po mamie), mówiła: w Lubiniu, znaczy...
Los zrządził, że aby spokojnie rozpocząć nowy rok szkolny, musiałam pojechać do Lubina. Cóż było robić... żar z nieba się leje... człowiekowi sił już brak, ale jak mus, to mus... Na szczęście niezawodna koleżanka Bożena zdecydowała się mi towarzyszyć. We dwie zawsze raźniej 😃. I pojechałyśmy... z rana.. pociągiem (na szczęście klimatyzowanym)...
Szybko załatwiłyśmy sprawę (za co bardzo dziękuję) i poszłyśmy odetchnąć do parku, którego z jednej strony otulały zabytkowe mury. Jego fragmenty pamiętają jeszcze czasy średniowiecza.
Moją uwagę zwrócił żółw pełzający między drzewami. Prosiłam zwierza, żeby mnie przewiózł, zawsze o tym marzyłam, ale on nie posłuchał, jakby skamieniał 😕. Nie, to nie...
Same, na własnych nogach poszłyśmy na Rynek.
Na rynku oczywiście centrum stanowił Ratusz z XVIII wieku. Od strony południowej na przyczółku trójkątnym, można dostrzec piękną płaskorzeźbę herbu miasta, obowiązującego w latach 1920-1945.
Zerknęłyśmy na Basztę Głogowską z XIV wieku.
Podeszłyśmy też do pomnika, który z daleka przypominał mi Jerzego, walczącego ze smokiem, a okazał się Michałem Aniołem 😊.
Chciałyśmy też wejść i obejrzeć najstarszy, bo sięgający XIV wieku kościół Matki Bożej Częstochowskiej.
Niestety, kościół był zamknięty, ale samo obejście go, wzbudziło moją wyobraźnię - zobaczyłam możnowładców z wysoko podniesionymi głowami, kroczących główną drogą i biednych grzeszników, przemykających zaułkami... Panów i żebraków... Księży i grzeszników... Wieki mijają, a świat ludzki niewiele się zmienia... Potwierdziły to dwie Panie wychodzące malutki drzwiami z kościoła (ponieważ zamykały drzwi, przyszło mi do głowy, że pewnie sprzątały kościół).
Będąc w obcym mieście, lubię zaglądać w boczne uliczki, "dziury", przejścia... tam zawsze toczy się prawdziwe życie. Lubin zaskoczył mnie porządkiem, czystością... odnowione kamienice, bloki z wielkiej płyty odnowione, pomalowane, kolorowe...
Szukałam graffiti, tak popularnego obecnie w miastach i nie zawsze zdobiącego budynki, a znalazłam tylko to...
Lubin jawił się, jako miasto bogate. Wiadomo, Lubin miedzią stoi, ale... czasem jest tak, że tylko "garstka przy korycie" ma pieniądze. Tutaj, chyba większości mieszkańcom żyje się dobrze. To jest Lubin 😊 nazwa, od wyrazu lubię 😊. Może ma coś magnetycznego nasz Lubin, bo życie tu toczyło się jakieś 1300–400 lat p.n.e., a może jeszcze wcześniej, bo najstarszy odkryty grób datowano na 4000 lat. Lubin przechodził różne koleje losu. Najnowsza historia widoczna jest w mieście, w postaci pomników, znaków, budynków...
Bożena miała jeszcze "ukryty" cel tej wyprawy. Chciała pobuszować w butiku Pracownia Stylu - Pauli Szumnej. Właścicielkę butiku poznała rok temu na warsztatach dla kobiet. Kupiła od niej sukienki. Sukienki były bardzo oryginalne, a zatem... - w tym upale... dotarłyśmy... i kupiłyśmy, co prawda nie sukienki, ale klapki i piękne kolczyki.
Czas było na posiłek. Głośno zastanawiałyśmy się, gdzie można coś przekąsić. Nieznana pani, klientka, tak jak my, zaproponowała, że zawiezie nas do pizzerii, bo jedzie w tamtą stronę 😀. Trochę szok, ale chętnie skorzystałyśmy. Zjadłyśmy pyszną pizzę w "pizzerii na rogu" 😂
Logo pizzerii.
I tutaj znowu szok... rozmawiałyśmy o tym, jak dostać się na dworzec... i właściciel zaproponował, że nas podrzuci, bo jedzie w tym kierunku. No jak nie lubić Lubina 😁... nie da się. Po drodze zapytałam pana, o słuszność moich obserwacji: Czy dobrze się żyje w Lubinie?
Pan stwierdził, że tak... dostatnio, bezpiecznie, ale... często krótko. Smog zabija skutecznie, wystarczy pójść na cmentarz 😔... Na tym świecie nie ma raju i za wszystko trzeba płacić, tylko czasami nie znamy waluty, którą musimy płacić.
Dzięki tej uprzejmości zdążyłyśmy na wcześniejszy pociąg i zadowolone wracałyśmy do domu. To był męczący, ale dobry dzień. Na koniec koleżanka się przejęzyczyła i wyszło: Nooo... to był miły i owocowy dzień 😆 i niech tak zostanie.






























Brak komentarzy:
Prześlij komentarz