Swoją podróż do przeszłości, do czasów króla Sasa, rozpoczęliśmy w Legnicy - Małej Moskwie. To był tylko przystanek, ale wyobraźnia natychmiast podpowiedziała mi, jak mogło wyglądać to miasto jeszcze nie tak dawno, bo 30-40 lat temu. Wojska radzieckie, język, handel, władza... Praktycznie w tym czasie nie byliśmy państwem samodzielnym. Wróg czaił się w środku, pracowaliśmy na utrzymanie radzieckiego wojska i czego jeszcze... tego chyba nigdy się nie dowiemy. A czy teraz jesteśmy wolni? Samodzielni? Czy władza dba o naród? Te pytania zawsze mam z tyłu głowy. Znam odpowiedź. I co z tego? Nie mam wpływu na to, co się dzieje w naszej biednej ojczyźnie. Dlaczego? Częściowo odpowiada na to ta właśnie podróż... Złe wybory, władza narcyzów... życie...
Po kilku godzinach jazdy z Legnicy, dotarliśmy do miejsca, które ma wiele wspólnego z naszą ojczyzną - zamek w Moritzburgu.
Ten bajkowy zamek powstał z rozbudowy dworku myśliwskiego, za czasów Augusta II Mocnego (1670-1733) z Łaski Bożej król Polski, wielki książę Litewski, Ruski, Pruski, Mazowiecki, Żmudzki, Kijowski, Wołyński, Podolski, Podlaski, Inflancki, Smoleński, Siewierski, Czernihowski oraz książę Saksonii, Jülich, Kleve, Bergu, Engern, Westfalii, arcymarszałek Świętego Cesarstwa Rzymskiego i książę elektor, landgraf Turyngii, margrabia Miśni oraz Górnych i Dolnych Łużyc, burgrabia Magdeburga, itd., itd.. No właśnie... Na początku XVIII wieku byliśmy jeszcze potęgą. Nasze wybory w ciągu jednego wieku doprowadziły do upadku naszego państwa, do jego unicestwienia...
Kim był August Mocny z dynastii Wettynów? August był władcą Saksonii, ale o mentalności "władcy świata". Niewątpliwie był narcyzem, któremu nie przeszkadzała bieda innych. Nie chciałabym żyć w czasach jego rządów, ale zostawił po sobie wiele pięknych obiektów i podobno ponad 300 potomków 💪.
Zamek w Moritzburgu z daleka zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Okolica również.
Znalazł się również akcent polski. Na słupie milowym widać herb polski. Jest to nawiązanie do naszego kraju, ale świadczy też o charakterze władcy - wygoda... Jak pokaże dalsza moja podróż, August nie kwapił się do niewygód podróży i nie bardzo dbał o swoich podwładnych. Rozwój usług pocztowych był bardzo wygodny.
Wnętrze zamku nieco mnie rozczarowało. Okazało się, że niewiastom wstęp do budynku był zabroniony. Kobiety miały swój osobny pałacyk 2 kilometry dalej. Nic zatem dziwnego, że we wnętrzu dominowały męskie akcesoria: kurdybany (materiał ze skóry) na ścianach, meblach tapicerowanych, trofea myśliwskie, zastawy stołowe i oczywiście kaplica.
Po drodze do następnego przystanku w czasie, minęliśmy pomnik, z którego władca na pewno byłby dumny, bo jemu "się to należało".
Na peryferiach Drezna, za to nad Łabą, w pięknej okolicy, skrywały się perełki architektury XVIII wieku. Gdy tam dotarliśmy budowle nie przypominały zabudowań drezdeńskich, ani saksońskich. Okazało się, że nawet takie miasta, które zabudowę zabytkową mają jednolitą, skrywają swoje tajemnice. Na wzgórzu "wyrósł" pałac, jakby przeniesiony z Berlina. Okazało się, że on również ma duży związek z naszą historią: pałac, był domem męża Marianny Orleańskiej - właścicielki pięknego pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim. Tu potwierdziła się historia jej małżeństwa (znanego mi z Pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim). Friedrich Heinrich Albrecht był mężczyzną - jemu wolno było mieć kochanki, metresy... jemu wolno było zaniedbywać żonę. Jej nie! Gdy Marianna związała się ze swoim koniuszym, została pozbawiona praw, w tym praw do dzieci. Została wygnana z Drezna. Wybudowała pałac w Kamieńcu, tam widywała się z dziećmi, a my możemy oglądać go do dziś. Taki był świat... Pałace zostały.
Te, które widzieliśmy nad Łabą, były trochę z innej bajki, bo ich właściciele chcieli przenieść w to miejsce trochę domu - Berlina, Irlandii... Tak trochę jak bajka z innych stron.
Wracając do naszego władcy - Augusta II Sasa... Polowania, radość życia, niepohamowany apetyt na życie i metresy... Najsłynniejsza z nich - Hrabina Cosel. To jej władca podarował pałac w dzielnicy Drezna Pillnitz. Jeśli mu na czymś zależało, robił wszystko, by to zdobyć. Na hrabinie zależało mu na pewno, bo przepych widać w każdym miejscu.
Na terenie pałacowym, znalazły się też budynki, które zdradzają fascynację władcy krajami dalekiego wschodu.
Jest też bardzo modna w owym czasie oranżeria z roślinnością rodem z Afryki.
Ogród, to prawdziwy plac zabaw dworskich. Pełen zakamarków, zapachów, labiryntów...
O fantazji króla i hrabiny, świadczy gondola, którą pływali do siebie Łabą. Na myśl przychodzi mi tylko podróż Kleopatry i Antoniusza po Nilu... Bogowie świata...
Ta niewątpliwie piękna, inteligentna kobieta miała wszystko... wszystko oprócz władzy. To zapewne bolało innych, a ją doprowadziło do "zagłady" - samotnym, powolnym umieraniu w zamknięciu... Taki los...
Ostatnim punktem naszej wyprawy w przeszłość, był Barockgarten Grossedlitz - pałac z wielkim, barokowym ogrodem w okolicach Drezna. Niestety, w 1945r. odwet aliantów zniszczył większość zabudowań pałacowych. Zostało jedno skrzydło. Natomiast park dalej cieszy oczy i pozwala rozkoszować się widokiem zieleni, wody i rzeźb, które są już tylko kopiami.
Oryginały uszkodzonych rzeźb można obejrzeć we wnętrzu, które kiedyś było częścią pałacowej oranżerii.
Z historią tego zamku, łączy się historia najważniejszego odznaczenia w naszym kraju - Orderu Orła Białego. To odznaczenie ustanowił właśnie August II Sas (miał gest i rozmach, gdy było mu to "na rękę). Posiadłość, która pierwotnie należała do jego naczelnego generała, była na tyle imponująca, że król odkupił ją i przeznaczył na uroczystości związane z wręczeniem tego Orderu. Zasłużeni Polacy dostali gratyfikację (byli to szlachcice, którzy poparli elekcję Augusta), ale równocześnie mogli przekonać się o jego wielkości, no bo co, jak nie przepych dworski, pokaże wielkość i potęgę władcy...
Historia lubi się powtarzać... a ludzie??? Po co uczyć się na błędach - lepiej błądzić samemu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz