sobota, 25 lutego 2023

Słowa i czyny...

 Słowa mają moc. Mogą ranić lub przynosić ukojenie; mogą śmieszyć, bawić lub smucić, doprowadzać do łez. Mogą być też neutralne...

Słowa... 

Moja uczennica z Chmielnickiego, która obecnie mieszka w Miechowie z radością uczyła się wiersza na szkolną uroczystość. Była dumna, gdy go recytowała (ja też), ale dopiero , gdy wyjaśniłyśmy kontekst jego powstania, gdy poznałyśmy przyczynę Powstania Styczniowego, sens i treść stała się jaśniejsza. Dla Bożeny, której ojczyzna jest w stanie wojny, treść wiersza nabrała zupełnie innego znaczenia.

 


Słowa wypowiedziane przez telefon, przez mojego pracodawcę 24 lutego 2022 roku, nabrały dopiero mocy, gdy krzyknął: "NATYCHMIAST WYJEŻDŻAJCIE! WOJNA!" Dopiero po tych słowach mój świat się zmienił. Nie tylko mój. Przez ostatni rok zmienił się cały świat. 

Rocznica wybuchu wojny pokazała, że Rosja zrealizowała zupełnie inne cele, niż sobie zakładała. Rosja zjednoczyła cywilizowany świat - wszyscy cywilizowani przywódcy państw potępili działania Rosji.

 Pewnie, że niektóre incydenty mogą irytować. Pewnie, że w niektórych sytuacjach uchodźcy bywają roszczeniowi, a nawet chamscy. Oczywiście, że bywają. To tylko i aż ludzie...

Wykonując różne działania, po powrocie do kraju, zbierałam materiał do wykonania pamiętnika tych wydarzeń dla tymczasowego domu uchodźców w Ścinawie. W pierwszych dniach mojego tam pobytu, zwróciłam uwagę na kobietę, która często cicho płakała.  Sądziłam, że to ze zmartwienie... strachu przed wojną... obawy o bliskich, którzy zostali... Później opowiedziała mi swoją historię:

"... Ludmile przypadła rola uległej, przepracowanej kobiety. Jedyną pracę, jaką udało jej się otrzymać, była praca w warsztacie produkującym drewniane palety. Jej praca polegała na cięciu desek na palety. Mimo ciężkiej pracy i starań jej życie stawało się ciężkie i pozbawione nadziei. Szczęściem były dzieci. Przy Ludmile została jeszcze czwórka. Dorosła już córka wyjechała do Polski, do Wrocławia. 


 

Właśnie dla nich, dla swoich dzieci, Ludmiła porzuciła dom męża i wynajęła 4 pokojowy dom, blisko miejsca pracy, w Olewsku, niedaleko granicy z Białorusią. Mąż dzielił swoje życie między domem rodzinnym, a własną rodziną. Było ciężko, ale siły do walki o lepsze życie dodawała wiara. ....

 Dzień 24 luty 2022 r. był zwykłym roboczym dniem. Wszystko zmieniły bomby zrzucane przez Rosjan w pobliżu ich miejscowości. Pierwsze dni wojny Ludmiła z dziećmi spędziła w piwnicy. Mąż w tym czasie doglądał ogrodu w swoim domu. W piwnicznym schronie ukryły się jeszcze 3 rodziny. Najpierw własnym samochodem wyjechały dwie panie z dziećmi. Ludmiła nie miała transportu. Pomoc otrzymała od pastora i córki mieszkającej we Wrocławiu. Pastor zorganizował jej przejazd do granicy w Krakowcu. Po przekroczeniu granicy Ludmiła po raz pierwszy uświadomiła sobie, że życie, jakie znała, właśnie dobiegło końca....  Córka Ludmiły zorganizowała podróż mamy i dzieci do Wrocławia. Tu było bezpiecznie, ale w malutkim pokoju, jaki wynajmuje, nie było miejsca na dodatkowe 5 osób. Koleżanka córki znalazła im schronienie w ścinawskim „Pałacyku”. Tu odnaleźli spokój. Ludmiła po raz pierwszy od długiego, bardzo długiego czasu poczuła się bezpieczna i zaopiekowana. Jej marzenia spełniły się właśnie tutaj, w Ścinawie, w „Pałacyku”.... W Polsce Ludmiła poznała inne życie. Znalazła też pracę. Pracuje na pół etatu, sprzątając warsztat samochodowy. W porównaniu z pracą, którą wykonywała w Ukrainie, ta jest dla niej „odpoczynkiem”."

Zrozumiałam, że Ludmiła płakała, bo jak sama powiedziała: Poczuła się w Polsce, jak w raju. Nie przypuszczała, że może ją spotkać coś tak dobrego.

Ja osobiście, nie miałam potrzeby celebrować dnia 24 lutego. Po prostu czekam na koniec wojny. Na spokój i powrót do Chmielnickiego. Ten czas wykorzystuję również na radości przebywania z moim "trochę trzepniętym słoneczkiem" Nielką. 24 lutego wybrałam się z nią do Muzeum Teatru. Bawi mnie obserwowanie, jak odbiera rzeczywistość: Dopytuje o rzeczy, które nie są oczywiste... Całym ciałem próbuje pomagać sobie w rozwiązaniu zagadki, do czego może służyć nieznana jej maszyna... Łapie mnie za rękę, szukając bezpieczeństwa, gdy magia masek czy lalek ją zaskoczy... 







 Wychodząc z Muzeum Teatru, pokazałam jej Pałac Cesarski i chciałam wracać do domu. Nie z Nielką... Nieopatrznie powiedziałam jej, że tam też jest muzeum... i tym sposobem, kilka godzin spędziłyśmy poznając tysiącletnią historię miasta.
























 Cieszę się, że taka jest. Moja córcia zawsze krytykowała mnie, że "mury oglądam" 😁. Być może prawdą jest, że niektóre cechy ujawniają się w drugim pokoleniu.  

poniedziałek, 20 lutego 2023

Weekend w Pradze

 Ferie, czas odpoczynku... może, ja lekcji z Chmielnickim nie przerwę. Tym bardziej, że to może być ciężki czas. Za kilka dni rocznica rozpoczęcia wojny, którą wywołała Rosja na Ukrainie. Chyba cały świat czeka, co się wydarzy....

Mimo wszystko przydałby mi się jakiś odskok od codzienności. Tym bardziej, że nie wiem... Może powietrze w kraju nie służy, bo chyba wrzody mi znów dokuczają, a w Ukrainie przez 2 lata ich nie czułam... Czary, czy co? 🙈 Wybrałam się zatem na weekend do Pragi z firmą Piast Tourist. Firma może być o tyle ważna, że byłam w Pradze kilka razy, ale tym razem dowiedziałam się kilku szczegółów z historii, o których nie miałam pojęcia. Pierwszy przykład, to fakt, że nasza Dobrawka, żona Mieszka 1, była córką bratobójcy 👀. Ku mojemu zaskoczeniu, Bolesław, który bardzo przyczynił się, do chrztu Polski, żeby zostać królem Czech, zabił swojego starszego brata. Żeby było jeszcze bardziej "po katolicku", zrobił to w kościele... Incydenty religijne, to chyba specjalność Czechów. Jan Hus, który był twórcą języka czeskiego pisanego oraz reformatorem kościoła, za swoją działalność został żywcem spalony na stosie. Działo się to w XV wieku, ale dziś Hus stoi dumnie na środku Staromiejskiego Rynku w Pradze.


 

A w Czechach jest około 8% ludności wierzącej. Czesi wiele rzeczy i słów przyjmują dosłownie, a religia wiele razy ich zawiodła, a wielu rządzących na nią się właśnie powoływała. Efekt widać gołym okiem.


Mimo wszystko, w Pradze kościoły są godne zwiedzania, a słynna katedra jest najdłużej budowaną na świecie. Jej budowę rozpoczęto w 1344 roku, a ukończono w 1929. W murach dawnych miasta, a dziś prowadzących do katedry odkryto  miejsce najstarszego kościoła.








 

Ostatni twórcy katedry zamieścili swoje podobizny, w postaci płaskorzeźb. Na głównej ścianie katedry, pod rozetą, widać dwóch osobników w garniturach - to właśnie oni.



Czeska Praga, to miasto powstałe w okolicach VIII-IX wieku, ale dzisiejszy jej kształt, to efekt połączenia aż 5 miejscowości: Starego Miasta, Nowego Miasta, Juzefova, Małej Strany i Hradczan – siedziby władców czeskich.

Poznawanie Pragi zaczęliśmy od dworca


 

 i już tam czekała  nas wyciskająca łzy z oczu historia. Podczas okupacji Pragi w 1939roku, żydzi byli wywożeni do obozów zagłady. Brytyjczyk, Nicholas Winton zdecydował się na karkołomny krok: postanowił uratować żydowskie dzieci. Wszystko zorganizował tak, że nawet jego żona o niczym nie wiedziała. Pociągiem wywiózł 669 dzieci, a Nicholas wszystkim znalazł nowy dom. Dopiero w 1988r. żona Nicholasa znalazła zapiski i ona zrobiła mu niespodziankę. W specjalnie zorganizowanym studio telewizyjnym zorganizowano spotkanie Nicholasa z uratowanymi dziećmi.

https://www.facebook.com/watch/?v=718570816269907

Dzielnicą żydowską był Juzefów. Tam nie dotarliśmy, ale widzieliśmy budowlę, której na zachodzie się nie spotyka.


To synagoga z 1906 roku w stylu mauretańskiego, z domieszkami sztuki islamskiej. Powstała w zamian za zniszczenie trzech innych synagog. 😊 Zemsta bywa słodka 😂 i taka zaskakująca.

Wycieczka po Pradze nie mogła oczywiście ominąć sławnego Mostu Karola, starych kamieniczek z zaułkami i innych ważnych obiektów.





















 Na specjalną uwagę zasługują rzeźby Davida Cernego. Należą do nich dzieci bez twarzy, za to z elektronicznymi czipami.


Św. Waclaw na koniu.

Sikający na kontur Czech politycy.

Freud w garniturze, z jedną ręką w kieszeni, a drugą już w zaświatach, wiszący nad miastem.


Udaliśmy się również na wzgórze, by podziwiać kopię wieży Eiffla.


 Co chwilę mogliśmy napawać się widokami Praskiej panoramy.



Z chęcią przypomniałam sobie o zmianie warty na zamku.





Przy tej okazji dowiedzieliśmy się, że owszem, zamek na Hradczanach istniał od IX wieku, ale wojna 30-letnia, która w Pradze miała swój początek, była również początkiem miasta, które znamy obecnie. Sam zamek rozbudowała  Maria Teresa  córka cesarza Karola Habsburga, królowa Czech i Węgier, niekoronowana cesarzowa od 1745. 






 

 

Mnie osobiście zawiódł sławny zegar astronomiczny i jakoś nie utrwalił mi się z wcześniejszych pobytów w Pradze.


Za to rozśmieszyła mnie najwęższa ulica Europy, mająca całe 50 cm. szerokości.


 

Doszukaliśmy się akcentu polskiego, w postaci płyty poświęconej Fryderykowi Chopinowi.


Natomiast najprzyjemniejszym dla ciała punktem programu wycieczki był rejs po Wełtawie połączony z uroczystą kolacją.










Nasz przewodnik okazał się być profesjonalistą. Opowiedział niejedną ciekawą historię. Sprawił, że trochę innym okiem spojrzałam na Pragę i na państwo naszych sąsiadów - Czechów.


Buenos dias, Ukraina

 Tak sobie kiedyś założyłam - Egipt, Grecja, Włochy... a dalej, to jak fantazja podpowie. Podpowiedziała Barcelonę. Już byłam spakowana, gdy...