Jestem w domu...
Wakacje... 😊
Nie pamiętam, żebym miała 1 miesiąc wakacji, a tu... Niby tak... nie ogarniam 😉 Rok poza domem to jednak nie przelewki, trzeba się na nowo przyzwyczaić, przywyknąć...
Wchodzę do sklepu spożywczego, a tam... matko i córko, od samego patrzenia i wąchania czuję ślinotok... w moim przypadku to raczej dziwne, bo nigdy aż tak dużej wagi nie przywiązywałam do jedzenia, ale... zapach świeżutkich bułeczek, sery do koloru i wyboru, w dziale mięsnym kaszanka, serdelki, salcesony, prawdziwa krakowska... stoję i nawet przez maskę widać, że głupieję, bo panie dziwnie na mnie patrzą... patrzą, a ja nie wiem, co brać, tym bardziej, że na tym samym dziale są surówki... wszystkie patrzą na mnie i proszą weź mnie, weź mnie... 😍😂😂
Po pierwszym szoku pomyślałam, że człowiek, to jednak prosty jest w konstrukcji - wystarczy z tej piramidy Maslowa zabrać na chwilę podstawy, potem je dodać i szczęście rozkwita 😄 nie na długo, ale zawsze coś... Tym bardziej, że wyższe piętra (Maslowa oczywiście|) w Chmielnickim mam zagospodarowane. To, że wyjechałam, nie znaczy wcale, że od razy zapomnieli. Moi nowi przyjaciele, dzwonią, piszą... nawet wysłali zdjęcie, które świadczy o tym, że moja praca nie idzie na marne (ale to tajemnica )😂😂😂😂😂😂
Co jakiś czas przypomina mi się cytat, który wylosowałam z Andrzejkowej zabawie "Złamał sobie życie i teraz ma dwa, całkiem przyjemne życia" i to szczera prawda. Oprócz rodziny, za którą czasem bardzo tęsknie w Chmielnickim, mam jeszcze przyjaciół i to mimo odległości się nie zmieniło. Zluzowanie obostrzeń pandemicznych pozwala na spotkania z nimi. Kawka... pogaduchy, ale też początek lata i co za tym idzie, imprezy... np. święto piwa w Hali 100-lecia. Co prawda, dostałam szczepionkę i piwa nit, ale "dla dobrego towarzystwa, cygan dał się powiesić".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz