sobota, 29 maja 2021

Całkiem jak w Kiełpińcu nad Bugiem

 Kto nie szuka swoich korzeni, niech rzuci kamieniem....

W Chmielnickim często odkrywałam podobieństwa z Kielecczyzną. Kolory, smaki, odzież... nawet język w pewnym sensie. To na Kielecczyźnie usłyszałam, że jak ktoś ma dużą stopę, to jest jak "podolski złodziej" i tam słuchałam piosenki o "Podolance". Kompletnie nie kojarzyłam tego z Ukrainą i kiedy przy Pani Wali wtrąciłam "eee... ma nogę, jak podolski złodziej" i uświadomiłam sobie,  że jestem na Podolu, zrobiło mi się wstyd, ale dotarło do mnie, że jestem na Podolu - krainie poznanej w dzieciństwie... to było w Chmielnickim. Z Kiełpińcem mojego taty, Chmielnickiego łączy nazwa rzeki - Bug. Innych związków się nie doszukałam i nie spodziewałam...

Ale wracając do Gaju Szewczenki we Lwowie... Wchodzę przez drewnianą bramę  jednego z obejść... i czuję... czuję... rany... moja babcia w Kiełpińcu tak  pachniała... zioła, kwiaty... nie wiedziałam, że tak można... babcia zmarła, jak miałam 6 lat. A ja poczułam i natychmiast wiedziałam, skąd znam ten zapach. Po śmierci babci nigdy go nie czułam... szukam... przykładam nos do wszystkich kwiatów, drzew... wracam do drewnianych wrót. Tylko tam go czuć. Jest pani, która tam pracuje. Pytam... Pani trochę zdziwiona, ale tłumaczę... zrozumiała, uśmiecha się, wyjaśnia: bez, kalina, kilka innych kwiatów - wącham wszystkie osobno - nie. Widocznie ich połączenie i zapach drewna, pewnie impregnowanego w ten sam sposób, tworzą tę jedyną, niepowtarzalną woń, która dała mi tyle radości.


W ciągu tych kilku chwil stałam się 5 letnią dziewczynką, której kochana babcia nalewa podpiwek i wciska pajdę chleba z ogórkiem 😁, a dziadziuś sadza na konia i ostrożnie prowadzi.... niewiarygodne... nigdy nie byłam zbyt czuła na zapachy... nie wiedziałam, że tak można... oglądam dom, podobny do babcinego, wchodzę do środka...


 
Piec pachnący chlebem, białe serwety, zawsze czyściutkie i wykrochmalone, sprzęty domowe i chodniki... chodniki... babcine chodniki... a gdzie krosna? Krosna stały w drugim (dla mnie wtedy sekretnym, zaczarowanym) pokoju. Były wielkie, a babcia potrafiła je ujarzmić i wyczarować cuda...
Kilka domów dalej...


Znalazłam zaczarowane krosna, które nie były już takie wielkie, ale to nie umniejszało ich wagi. Były... Żywe, zaczarowane, piękne...

Masakra... powrót do przeszłości nr... Teraz z jeszcze większą uwagą przyglądałam się domostwom. Znalazłam jeszcze kilka przedmiotów z babcinego domu i gospodarstwa dziadziusia (u nich role były bardzo ściśle określone, ale szacunek do siebie i innych mieli wielki) i wpoili go swoim dzieciom.




W parku były jeszcze inne ciekawostki, np. podwórkowy piec (pra pra dziadek grilla)


 

Młyn wodny...



 I coś, wiklinowa budowla, która nie mam pojęcia do czego służyła...


I nagle... tata... kup mi kogucika... nie, to nie żadne dziecko... to coś w mojej głowie zawołało na widok zabawek, które pamiętam tylko z dzieciństwa i to na pewno nie z Wrocławia


Na jeziorku pływała jeszcze łódka, jaką tata mnie woził, chyba po Bugu...

A autentyczności wszystkiemu dodawały spacerujące po trawie bociany... 😊😊😊😊😊 oj, Kaziutek, Kaziutek... pilnujesz mnie, czy co?



 

Słyszałam z opowieści, że na starość, niedługo przed śmiercią się dziecinnieje, że powraca pamięć zapomniana, ta z wczesnego dzieciństwa. Czy to już? Nawet jeśli, to jest bardzo, bardzo przyjemne 😍 i najchętniej zatrzymałaby się ten czas... ale, trzeba wracać...

Żeby dojść do równowagi wracałam na pieszo... mijane budynki miały w sobie tyle uroku...





I znów, chop... do przeszłości... sztukateria, wykusze... kto mnie nauczył tak patrzeć? Andrzej... 😁, ten miał coś z kozaka "niebieskiego ptaka", pewnie biega, gdzieś po świecie i nigdy się nie dowie, że trochę zmienił (na korzyść) moje widzenie świata.

Dzień wspomnień, dzień wspaniały. Dzień, o którym się marzy... Ufff... dla takich dni warto żyć i warto kochać 😊. Życzę tego każdemu, byle nie w nadmiarze, żeby się nie znudziło.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Buenos dias, Ukraina

 Tak sobie kiedyś założyłam - Egipt, Grecja, Włochy... a dalej, to jak fantazja podpowie. Podpowiedziała Barcelonę. Już byłam spakowana, gdy...