Nie powiem, żeby to spędzało mi sen z powiek, ale kilka razy zastanawiałam się, gdzie są ślady ZSRR? Przecież nawet we Wrocławiu stoją (już niebawem wiek minie) dwa czołgi, strzegące cmentarza "naszych obrońców". Bez względu na to, co kto myśli na ich temat, jest to nasza historia i niech sobie stoją, ale tutaj do tej pory takich pamiątek nie widziałam... W końcu, pomyślałam sobie, że widocznie usunęli ślady swoich prześladowców. Ale nie...
Jest. Dumnie stoi na środku wielkiego placu i to wcale niedaleko mojego miejsca zamieszkania.
Jest też cmentarz wojskowy
z kaplicą
I potężny pomnik postrzelonego żołnierza
Obok mogił żołnierzy poległych w czasie wojny, zobaczyłam kilka młodszych. Daty wskazują na rok 1957. Nie znalazłam w internecie wyjaśnienia. Może to tylko przypadek?
Po wyjściu zobaczyłam nietypowy dla tego regionu budynek
Zauważyłam, że wisi na nim tabliczka, więc zapewne to instytucja państwowa, ale mnie bardziej interesuje jego historyczne znaczenie - niestety zbyt słabo znam ukraiński, bym mogła tę informację odnaleźć sama.
Wracając w stronę domu natknęłam się na przedszkole.
Trochę mnie to zdziwiło, bo na każdym wyjeździe, jedno z pierwszych miejsc, jakie widywałam, to było właśnie przedszkole albo szkoła - tutaj tak nie mam 😀
No cóż... Wyszłam z domu, bo zostałam zaproszona na święto prawosławne. Nigdy nie byłam i byłam bardzo ciekawa, jakie zwyczaje panują, jak się je obchodzi, chciałam tylko kupić ciasto i dobre wino, a mnie poniosło... ale pisząc tego bloga poczułam dreszcze i ból gardła. Pada śnieg, na dworze nie jest miło i całkiem prawdopodobne jest, że się po prostu przeziębiłam, ale jest Covid - nikogo nie chcę narażać... nam nadzieję, że jeszcze będzie okazja...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz