niedziela, 14 września 2025

Temat zastępczy


 Martwi mnie nieznajomość zasad wychowania w łotewskich szkołach. Muszę sobie co nieco przemyśleć, poznać, zrozumieć, ale muszę też nabrać dystansu, a to najlepiej wychodzi w oderwaniu od codzienności. Cóż zatem robić? Ano, czas na wycieczkę. Łotwa podobno, to kraj zieleni i zamków - czyli to, co "niedźwiedzie" lubią najbardziej. Na szczęście Agnieszka już była na Łotwie i zna okolice. Godzinę drogi od Rygi leży miasteczko Sigulda. Jedziemy? Jedziemy!


 

Zaraz przy dworcu zobaczyłam bardzo ładny "przystanek", który okazał się być naszą ławeczką czytelniczą. Trochę bardziej estetyczną niż nasze. 


 O Siguldzie wujek Google mówił, że jest tam stary zamek i nowy zamek , piękny kościół luterański... Według słów Agnieszki wszystko zdążymy zwiedzić i obejrzeć 😂😂😂😂.

 Zaczęłyśmy od skansenu i zamku Turaida - to jedna z części miasta Sigulda. Zwiedzanie miało nam zająć góra godzinkę. Niestety przed wejściem był mały sklepik  i tam "zabawiłyśmy" prawie godzinę, zachwycając się rękodziełem. Pogoda nam dopisała, a skansen, jak to skansen - żeby poczuć atmosferę dawnych czasów, to trzeba się trochę nachodzić, ale... warto było. 


 

 



 

 Już w jednym z pierwszych domów zobaczyłam warsztat tkacki. Babciny! Moja babcia, która mieszkała niedaleko granicy z Białorusią miała osobny pokój tkacki. Całe życie to był dla mnie "zaczarowany pokój", bajeczny. I tutaj też taki był.


 Znalazłyśmy też nasze Polskie pająki.


 

Oraz wiele innych, ciekawych zabudowań, a w nich ukryte skarby. Nie wszystkie zdołaliśmy zwiedzić, bo czas jakby bardzo przyspieszył...


  

 


 


 


 
 


 



Nagle trafiłyśmy na wielką polanę z kamiennymi rzeźbami, które przypominały mi runy.
 

 
 
Chwilę odpoczęłyśmy, aż zobaczyłam ścieżkę 😂😂😂 To była ścieżka Barona, więc musiała prowadzić do zamku!
Na pewno, tylko nie w tej bajce... 650m w dół do drogi, a później 650m z powrotem. Na drżących nogach, bo drewno w niektórych miejscach spróchniałe 😂😂😂 "męska przygoda" mnie nie omija, tylko ciągle za mną chodzi. Na szczęście po tych zmaganiach znalazłyśmy właściwą drogę prowadzącą do zamku. Ów zamek z czerwonej cegły został zbudowany w 1214 r. przez założyciela Rygi. Trochę mnie rozczarował, bo nie wyglądał na swoje lata. 😂😂😂

 


  






 


Ja swoje możliwości znam i w niektórych sytuacjach nie bardzo sobie zawierzam, ale jeszcze nie w pełni znam możliwości Agnieszki. Trzeba było przyspieszyć, żeby zdążyć na autobus, a potem pociąg. Ok, idziemy na autobus. Nie ma i nie ma... patrzymy na rozkład i z boku słyszę: źle spojrzałam, on w sobotę nie jeździ, mamy godzinę. 😝 No dobra, to idziemy zjeść.

 Po takiej wyprawie jedzonko smakowało, jak rzadko. Przymierzyłam też sobie czapkę zakupioną w Rydze. Spodobała mi się.

 
 Kątem oka zobaczyła autobus... Agnieszka: spokojnie, jeszcze 15 minut... i autobus odjechał. 😕 Patrzyła na dojazd do stacji, a nie wyjazd z Turaidy... O, matko i córko! czemu??? 😂😂😂😂 Na szczęście drugi był na tyle szybko, że na pociąg zdążyłyśmy, ale już nic w Siguldzie nie zobaczyłam. Będzie okazja przyjechać jeszcze raz. Za to Ryga pięknie nas przywitała.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bez przygody ani rusz

 Mój czas w Rydze kończył się. Lekcje zakończone, umowa rozwiązana, chociaż świadectwa pracy się nie doczekałam. Pozostało pożegnać się z Ry...