Czasami trzeba się ponudzić, to bardzo dobre dla zdrowia psychicznego, zwłaszcza, gdy się pracuje dla ludzi. Tak właśnie zaczął się tamten tydzień - spokojnie, poznawanie otoczenia, szkoły... Szkoła ładna, bardzo czysta, zadbana
Zaskoczyło mnie to, że nie było prac uczniów na korytarzach. W naszych szkołach przy każdej młodszej klasie obowiązkowo jest na to tablica, tutaj znalazłam tylko jedną przestrzeń z pracami.
Bardzo estetycznie wyeksponowane 😊. Co kraj, to obyczaj - jest ok. Nie każde dziecko potrafi i chce wykonać pracę estetycznie, więc... może to i lepiej, że nie z każdej pracy robi się wystawę.
Znalazłam też coś, czego w naszych szkołach brakuje: sala widowiskowa. Oczywiście, jest też sala sportowa, ale ta na specjalne uroczystości bardzo mnie urzekła.
Codziennie pojawiały się też nauczycielki z ORPEG. Nie sądziłam, że jest nas aż tyle, ale to Polska Szkoła. Poczułam się trochę, jak w nowej pracy. Zjawiła się też Agnieszka. Ona tak jak ja, przyjechała po raz pierwszy, ale była już tu wcześniej. Kilka lat temu. Przyjechała późnym wieczorem i przespała się u swojej byłej uczennicy, z którą się zaprzyjaźniła. Agnieszka jeszcze w Polsce "wynajęła" mieszkanie, praktycznie po sąsiedzku. Cieszyłam się, że ktoś będzie niedaleko. Poszłyśmy razem je obejrzeć. No i się zaczęło... Weszłyśmy do mieszkania, które można by było nazwać "odziedziczyłam mieszkanie po babci". Uderzył nas w nozdrza zapach nieświeżego powietrza. Tuż przy drzwiach niepodłączona szafka z umywalką. Kuchnia - środek remontu, szafki jedne wiszą, jedne leżą, półki, drzwiczki w szafkach, na stoliku, na podłodze.... Pokój, gdyby nie kłęby kurzu... do wytrzymania. Był jeszcze balkon, ale nazwać to balkonem nawet trudno - rozpadająca się rupieciarnia. 😢
Kobieta, która to wynajmowała nie pojawiła się, podała tylko klucze przez jedną panią pracującą w szkole i zarządzała zapłaty oraz kaucji. No i ups... Na zdjęciach mieszkanie wyglądało przyzwoicie. Co robić? Bagaże wylądowały u mnie. Uczennica przygarnęła jeszcze Agnieszkę, ale co dalej? Akcja szukania mieszkania na które stać nauczyciela spełzła na razie na niczym. Kobieta żąda pieniędzy, a Agnieszka zostaje z ręką w nocniku. 😨 Co w takiej sytuacji robi nauczyciel? Ubiera dres, biegnie po szmaty i szczotki i do dzieła... Kilka godzin szorowania, skrobania i mycia przyniosło efekty: pokój jako tako, łazienka do korzystania, a kuchnia do roboty... Tak czy siak, póki się czegoś nie znajdzie da się żyć. Tylko czy przez dziury wentylacyjne nie wejdą szczury? Jakoś trzeba zaradzić 😂😂😂
W sobotę zjawiła się sama wynajmująca 😂😂😂. Pozabierała cześć desek z kuchni, przywiozła stare szmaty, nazywane przez nią zasłonami i zażądała kaucji. Jak mówiła Bożena Dykiel: podłość ludzka nie zna granic. Kaucji nie dostała, dostała zapłatę za miesiąc. Agnieszka ma tymczasowe lokum, ale sprawa rozwojowa. Ciekawe, jak się skończy? 💪
Czasu na nudę nie było za wiele, ale... musimy trzymać się razem i sobie pomagać. Dobrze, że jest na kogo liczyć w potrzebie.
Za to gdy przyszła niedziela, mogłam oddać się swoim ulubionym zajęciom. Ruszyłam na Stare Miasto 😊
Zaintrygował mnie temat Domu Czarnogłowych w Rydze. Postanowiłam się o nim trochę dowiedzieć. Po pierwsze: dlaczego czarnogłowi? Oczywiście wujek Google pomógł: Nazwa pochodzi od imienia patrona Bractwa Czarnogłowych, świętego Maurycego, rzymskiego legionisty z Afryki Północnej, który żył w III wieku. Został on później kanonizowany przez Kościół za odmowę uśmiercania chrześcijan i śmierć męczeńską.
III wiek? Gdzie Rzym, a gdzie Ryga? Ale o co chodzi? Jak nie wiadomo o co chodzi, to zazwyczaj chodzi o pieniądze. Bractwo przekształciło się w stowarzyszenie kupieckie. Nieżonaci kupcy, głównie niemieckiego pochodzenia, osiedlili się w Rydze w celu ochrony swoich interesów handlowych. Ryga była ważnym ośrodkiem handlowym, a członkowie bractwa potrzebowali miejsc do prowadzenia i zabezpieczania swojej działalności kupieckiej. Najstarsze i oryginalne pamiątki tych czasów zgromadzone zostały w piwnicy domu.
Na szczęście wzięłam sobie przewodnik po polsku i mogłam się czegoś bliżej dowiedzieć, a to było ciekawe. Budynek powstał w XIV wieku. Dotrwał do II Wojny Światowej, Niemcy zbombardowali go w 1941r., a reszty dokonali Rosjanie. W 1948r. wysadzili go w powietrze - nie był politycznie poprawny. Dopiero po odzyskaniu nie podległości Łotysze odbudowali dom. To, co można oglądać od parteru wzwyż, to już niestety repliki.
W Domu Czarnogłowych są również akcenty polskie. W sali balowej wisi portret naszego króla Stefana Batorego. Za czasów jego panowania Ryga należała do Rzeczpospolitej Obojga Narodów i w tym czasie bardzo zyskała na znaczeniu.
W XX wieku, Dom Czarnogłowych również wpisał się w naszą historię 18 marca 1921 r. podpisano traktat pomiędzy Polską a Rosją bolszewicką i Ukrainą. Polska uzyskała tu nowe granica wschodnie, zyskała granice, ale... straciła terytorium - takie życie.






















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz