Ledwo wróciłam z Saksonii, jeszcze czułam kilometry w nogach, a dziewczyny "wyciągnęły" mnie na jarmark żydowski. 😏
No dobra... Cygan dla towarzystwa dał się powiesić... no to poszłam. Umówiłyśmy się już na miejscu, ale znów, któraś z klapek mi się nie otworzyła, bo na pytanie dziewczyn: Gdzie to? Mówię po Wrocławsku: No... koło Synagogi pod białym Bocianem, na podwórku, koło "Sary". na Antoniego...
O oznaczonej godzinie zaczęło padać...
No to stoję w przelotówce i czekam... telefon: Dana, gzie to? Przeszłam całą Antoniego i nie ma "Sary", synagogi i Ciebie też nie ma...
No, kurde, jak nie ma, jak jestem... wychylam się, żeby sprawdzić numer i widzę nazwę ulicy: Włodkowica! No nie! Czy tak trudno się domyśleć, że Antoniego to Włodkowica????!!!! Przecież całe życie tam mam... Ileż to razy nie poszłam na konferencje, bo zamiast na Stawową poszłam na Suchą, albo odwrotnie... Musiałam się przyzwyczaić i tyle... Trzeba jakoś żyć... 😂😂😂😂
Na szczęście deszcz przestał padać i można było obejrzeć cudeńka na straganach.
Bożena zakupiła biżuterię, ja też miałam ochotę na jeden wisior, ale cena (1200zł.) skutecznie mnie odstraszyła. Za to kawa, jak zwykle była pyszna, a placki.... 😛 palce lizać... zdawało mi się, że nie jestem głodna i wzięłam tylko sałatkę, ale Natala zrobiła mi na złość i zamówiła ziemniaczane z gulaszem 😕. Musiała za to "zapłacić" - ukradłam jej kawałek. 😀
Zadowolone ze spotkania, najedzone, nasycone jarmarkiem, ruszyłyśmy przez plac Wolności... i nagle olśnienie...
Nasz Pałac Cesarski... przecież wczoraj takie oglądałam... Oczywiście, musiałam to sprawdzić. No naturalnie... zbudowany na początku XVII wieku. Czyli czas się zgadza... Marianna Orleańska nie mogła mieszkać w Dreźnie, a mogła w Kamieńcu Ząbkowickim... August II Sas był cesarzem, królem Polski, ale nie był monarchom panującym we Wrocławiu... no można się trochę pogubić. Wrocław był wówczas Pruski, a rządził Elektor Brandenburgii (jako Fryderyk IV), Król w Prusach (1740–1772), Król Prus (od 1772) Rex Borussorum (król Prusaków) i to on był właścicielem pałacu we Wrocławiu.
No to jesteśmy "w domu". Pałace powstały w tym samym czasie, ale dwóch władców niemieckich - państwa, które powstało w kilku Landów i przez wieki miało swoich władców.... życie... historia... łatwo się pogubić...
Przy pożegnaniu, umówiłyśmy się na następny dzień, na spotkanie z ukraińskim dziennikarzem i autorem książek o pałacach i dworach polskich na Ukrainie - Dmytro Antoniukiem. Odmówić takiego spotkania nie można... w końcu zaraz skończy się wojna, a Ukraina aż prosi się, żeby ją zwiedzać i podziwiać. Muszę ułożyć nową listę 😊, a raczej dołożyć do listy, bo Satanów, Odessa, Chocim, Truskawiec, Iwano-Frankowsk, nooo i oczywiście Drakula... to cały czas jeszcze na mnie czeka 😁.
Umówiłyśmy się przed Muzeum Narodowym.
Mój ulubiony winobluszcz nabrał zielonego, intensywnego koloru... jeszcze chwila i będzie złoty 😊. Wchodzimy, żeby w kawiarence napić się kawy... i ups... pani z mopem przy drzwiach przypomina nam, że to poniedziałek - wolny dzień dla muzeów. Przecież... no cóż... czasami moja głowa służy głównie do tego, żeby czapki w ręce nie trzymać, ale przejmować się tym nie będę. 😉
Autorskie spotkanie odbyło się w sali wykładowej Uniwersytetu.
Pan mówił ładnie po polsku, ale niestety, książkę przywiózł tylko w języku ukraińskim. Opowiadał ciekawie...
O zniszczonym w czasie tej wojny, najstarszym kościele rzymsko-katolickim w Kisielówce...
(zdjęcie z internetu)
O ruinach pałacu Sobańskich w Obodówce koło Winnicy...
(zdjęcie z internetu)
O byłym klasztorze franciszkańskim na Wołyniu w powiecie Równieńskim z XVII wieku...
(zdjęcie z internetu)
Opowiadał również o Satanowie, ale w kontekście Cmentarza Żydowskiego, który jest przykładem braku szacunku dla historii i religii.
Wspomniał o pałacu Czeczelów w Samczykach (to już widziałam 😁) i pałacu Orłowskich w Madejowicach (też byłam) i oczywiście Kamieńcu Podolskim, chyba najsławniejszym zabytku polskim w Ukrainie. 😁
Gdy można było zadawać pytania, Bożena zapytała wprost (szacun): Dlaczego zajął się Pan tym tematem? Na Ukrainie często z niechęcią mówi się o Polakach, którzy tam żyli i władali Ukrainą?
Odpowiedź mi się spodobała, jest zgodna z tym, co myślę o Wrocławiu i jego byłych władcach i mieszkańcach:
"To nasza historia. Ukraina była Polska, a przeszłości nie można zmienić, można się tylko z nią pogodzić i szanować ją. Przeszłość należy do innych, do nas - teraźniejszość."
Jakby na potwierdzenie tych słów, zobaczyłam kościół św. Wojciecha i (w wyobraźni oczywiście) ślub mojego dziecka i jednocześnie ostatnią uroczystość taty... przeszłość, a jakby żywa, a zmienić się nie da...